- Cały czas jestem jak we śnie, z którego człowiek nie chce się obudzić - powiedział tuż po wspaniałym zwycięstwie na Wielkiej Krokwi Stoch. - Moim marzeniem było zaśpiewać z kibicami hymn, stojąc na podium i to się spełniło - dodał. Zwycięstwo zaskoczyło naszego mistrza olimpijskiego? - Nie zaskoczyło, bo ciężko na to pracowałem. Cieszę się, że moja forma się ustabilizowała - powiedział nasz skoczek. Stoch zwyciężył w niedzielę w pięknym stylu, choć dzień wcześniej wspominał, że nie ma jeszcze formy na wygrywanie. - Podtrzymuję to. Dzisiaj wygrałem, bo byłem niesiony tysiącami kibiców, od których brałem mnóstwo pozytywnej energii, ale wiem, że czeka mnie jeszcze dużo pracy, żeby moją formę ulepszyć i utrzymać na wysokim poziomie. Kamil nie czuje już skutków kontuzji i zaczął skakać znakomicie także pod względem technicznym, przede wszystkim wrócił poprawny telemark, na który sędziowie tak zwracają uwagę. Od jednego z sędziów Stoch dostał w niedzielę "20", czyli najwyższą notę. - Tak, i "18,5" od polskiego sędziego , proszę to napisać - mówił w żartach, choć chyba z lekką nutką żalu Stoch. Przyznał, że w zeszłym tygodniu zaczął trenować wreszcie na sto procent, bez żadnych obaw o kontuzjowaną nogę. - Zacząłem trenować tak, jak przed kontuzją. Skoki, które oddałem w sobotę i niedzielę też były na sto procent, włącznie z telemarkiem - podkreślił Stoch. Niedzielny konkurs stał na bardzo wysokim poziomie. - Poprzeczka była zawieszona bardzo wysoko i trzeba było oddać dwa niesamowite skoki, by odnieść zwycięstwo. Na szczęście, to ja żem zrobił - mówił ze śmiechem będący w świetnym humorze zawodnik. - Trudno powiedzieć, czy takie skoki, jak oddawałem dzisiaj, wystarczą, żeby wygrać kolejny konkurs, bo każdy konkurs jest inny - stwierdził mistrz z Soczi. Pytany o to, czy szykuje jakiś nowy kask na mistrzostwa świata Stoch stwierdził, że to niespodzianka. - Może tak, może nie - powiedział. Stoch wybiera się na konkursy Pucharu Świata do japońskiego Sapporo, z których często wielu skoczków rezygnuje. - Dobrze, że tam jadę. Koniec siedzenia w domu, koniec obijania się - śmiał się Stoch. Przyznał, że nie wiadomo, czy wystartuje na mamuciej skoczni w norweskim Vikersund tuż przed mistrzostwami świata w Falun. - Nie muszę się już szarpać, bo zdaję sobie sprawę, że zwycięstwo, czy podium w klasyfikacji końcowej Pucharu Świata jest już bardzo trudne do zrealizowania - powiedział Stoch, który stracił jedną trzecią sezonu z powodu kontuzji. - Bardziej zależy mi, by dobrze przygotować się do mistrzostw świata - dodał. Z Zakopanego Waldemar Stelmach