Kamil Stoch od jakiegoś czasu dostaje jedno i to samo pytanie. Mowa rzecz jasna o temacie końca kariery. Nasz mistrz w maju skończy 37 lat i nie może dziwić, że ta kwestia jest tak mocno poruszana w kolejnych rozmowach. Nie ma jednak wątpliwości, że ten wiek, to jeszcze nie jest wyrok dla skoczka i spokojnie można skakać na najwyższym poziomie. Pokazuje to, choćby Manuel Fettner, który w czerwcu skończy już 39 lat i w tym sezonie prezentuje naprawdę bardzo wysoki poziom. Wielka zapaść Kamila Stocha. Tak źle nie było od 15 lat Gdy spojrzymy na klasyfikację generalną Pucharu Świata, to Fettner znajduje się w niej na 11. miejscu. Najlepszy z Polaków w tym rankingu plasuje się na 22. lokacie i jest to Aleksander Zniszczoł. Stoch zajmuje 26. lokatę. Sam Fettner nigdy nie był realnie na tym poziomie, który w przeszłości prezentował nasz mistrz. Tak naprawdę największym sukcesem indywidualnym w karierze Fettnera jest srebrny medal, który zawisł na jego szyi podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie. Kamil Stoch o końcu kariery. Zostawił nadzieję kibicom To tak naprawdę jedyne indywidualne osiągnięcie Fettnera na tym najwyższym poziomie. Większość sukcesów osiągał z kolegami w konkursach drużynowych. Lista indywidualnych sukcesów Kamila Stocha jest zdecydowanie dłuższa. W końcu to mistrz z Zębu jest jednym z najlepszych skoczków w historii dyscypliny. Na każdym kroku powtarza, że przestanie skakać, gdy uzna, że nie jest w stanie rywalizować na poziomie Pucharu Świata, a skoki przestaną go cieszyć. Obecna sytuacja z pewnością mogłaby sprawić, że w głowie Stocha faktycznie pojawią się myśli o ewentualnym zakończeniu kariery po sezonie, który jest dla niego kompletnym rozczarowaniem. Polak pokazywał jednak nawet w tym słabym sezonie, że wciąż potrafi pokazać próby, które zbliżają go do światowej czołówki i dają nadzieję na walkę. Pytanie o zakończenie kariery Stoch dostał już w swojej karierze wielokrotnie, ale nie padła żadna deklaracja z ust mistrza. Zniszczoł nie polubił się z małą skocznią w Trondheim. Wymowne słowa Polaka Nie inaczej stało się także w rozmowie ze "Sport.pl". - Chciałem czerpać więcej satysfakcji z faktu, że wciąż jestem w tym miejscu, wciąż mam możliwość skakania na dobrym poziomie i świetne warunki do pracy. W dalszym ciągu jestem zawodnikiem, więc teraz skupiam się na tym, żeby oddawać jak najdłuższe skoki. Właściwie w ogóle o tym nie myślę (o zakończeniu kariery przyp. red.). Chcę zrobić wszystko, żeby te skoki były teraz jak najlepsze, koncentruję się na realizacji zadań w kwestii sportowej - powiedział Stoch. Po chwili podkreślił także rolę rodziny w podjęciu tej decyzji. - Zdaję sobie sprawę, że realizując siebie w sporcie, wymaga to wielu wyrzeczeń. I to nie tylko z mojej strony, ale też moich bliskich, rodziny. To kosztuje mnóstwo energii, czasu, poświęcenia. Każdy z nas musi trochę tego oddać, ale to funkcjonuje na zasadzie: coś kosztem czegoś. Ja nie czuję, ani nie słyszę od kogoś, żeby mi wyrzucał, że jestem dla kogoś ciężarem. Wręcz przeciwnie: wszyscy dookoła mnie wspierają i życzą jak najlepiej. Chcą, żebym cieszył się tym, co robię - dodał nasz trzykrotny mistrz olimpijski. Kolejna szansa na pokazanie swoich umiejętności dla Stocha nadejdzie bardzo szybko. Już w środę 13 marca nasz mistrz stanie do walki o zwycięstwo w zawodach cyklu Raw Air na przebudowanej dużej skoczni w Trondheim. Relacja tekstowa na żywo na Sport.Interia.pl.