Sezon 2023/2024 miał dla Stocha mocno gorzki smak. Problemy zaczęły się już na jego starcie - w Kuusamo, gdzie nie tylko nie zdołał wywalczyć pucharowych punktów, ale do drugiego z konkursów... nawet się nie zakwalifikował. Kolejne miesiące nie przynosiły przełomu, a ostatecznie najlepszymi wynikami naszego mistrza były 11. lokaty w Innsbrucku, Oberstdorfie i Planicy. By znaleźć poprzedni sezon bez pozycji 37-latka w czołowej "10" konkursu PŚ trzeba się cofnąć... aż o 17 lat. Postawa trzykrotnego mistrza olimpijskiego zdawała się potwierdzać to, co w powietrzu unosiło się już od dłuższego czasu - że potrzebuje on impulsu, by wrócić na właściwe tory. Ptaszki ćwierkały, że takowym może być szkoleniowa rewolucja i częściowe "odłączenie" Stocha z pracy z Thomasem Thurnbichlerem. Gdy Polski Związek Narciarski, publikując skład kadr narodowych podał nazwisko naszego asa oznaczone gwiazdką i wydał komunikat o "zielonym świetle" dlań na szkolenie indywidualne, przypuszczenia zaczęły się potwierdzać. Nasz dziennikarz, Tomasz Kalemba jako pierwszy donosił, że do Polski może wrócić Michal Doleżal - człowiek, którego Stoch bardzo ceni. Zagadką pozostawało jednak, w jakiej formie miałoby się to dokonać. Aż do dziś. Kamil Stoch wybrał indywidualnego trenera Aż do dziś. Podczas specjalnie zwołanej konferencji prasowej w Szczawnicy Stoch ogłosił, że w najbliższym sezonie będzie pracować właśnie z Michalem Doleżalem. To postać w naszych skokach doskonale znana - początkowo terminował u boku Stefana Horngachera jako asystent w biało-czerwonej kadrze, a następnie samodzielnie przejął jej stery. Ostatnio pracował (razem z Honrgacherem) z kadrą Niemców. Stoch wspomniał o tym, że poszedł niejako tropem Małysza, który podczas konferencji zapowiadał jednak, że początki tego systemu pracy są trudne. Wie, co mówi - sam "docierał" się z Hannu Lepistoe. Coś trzeba osiągnąć, żeby negocjować, by taki team w ogóle powstał. Na początku, gdy rozmawialiśmy - zaznaczał. Dodał też, że pracując nad stworzeniem "Teamu Stoch" konieczne było też znalezienie odpowiednich środków, co nie było łatwe. Nowe rozdanie w kadrze skoczków. Thomas Thurnbichler zabrał głos Doleżal na stanowisku trenera polskiej kadry wytrwał trzy lata, lecz kiedy po sezonie 2021/2022 współpracę zdecydowano się zakończyć, nie odbyło się to w miłej atmosferze. Jednym z tych, którzy stanęli po stronie szkoleniowca był właśnie Stoch. "Uważam, że coś ruszyło, że zrobiliśmy kroki do przodu. Jeśli mielibyśmy więcej czasu, to mogłoby to się inaczej kończyć" - mówił, podkreślając również, że z czeskim trenerem nie pożegnano się w zbyt elegancki sposób. Teraz dwójka napisać może nowy, wspólny rozdział, a Stoch pierwszy raz w karierze będzie pracować z trenerem indywidualnym. Czy przyniesie to owoce podczas wielkich imprez, na czele z igrzyskami w Mediolanie? Cóż, to pokaże czas.