Dla Kamila Stocha to nie był łatwy sezon. Zakończył go na 14. pozycji w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Ani razu nie stał na podium w konkursie indywidualnym, co ostatni raz zdarzyło mu się siedem sezonów temu. Sędziowie zaskoczyli Kamila Stocha - Wolałbym zakończyć ten sezon skokiem ponad 240 metrów i niekoniecznie z czterema "20". To było jednak bardzo miłe i to była taka nagroda za pracę. Szczerze mówiąc byłem zaskoczony takimi notami - powiedział Stoch. Nasz skoczek był dopiero 18. po pierwszej serii. W drugiej awansował o kilka lokat. - Mogę tylko żałować tego pierwszego skoku. Pogrzebałem sobie nim szanse na dobre miejsce. Tym ostatnim skokiem dobrze jednak zakończyłem sezon. Warto było walczyć do samego końca. Pomimo trudności, z jakimi musiałem się borykać, to jednak się nie poddawałem - mówił 35-latek. - To był dla mnie bardzo wymagający sezon, ale nie wiem, czy był najtrudniejszy. W ostatnich dwóch sezonach bardzo mocno walczyłem z trudnościami i samym sobą. Spodziewałem się, że ten sezon będzie dużo łatwiejszy, a jednak wszystko przychodziło mi dosyć trudno. Były też jednak pozytywy, jak mistrzostwa świata, Turniej Czterech Skoczni czy pojedyncze konkursy. Muszę dogłębnie przeanalizować ten sezon. Czuję bowiem, ze mam wciąż duże rezerwy - dodawał Stoch. - Bardzo chciałbym podziękować za wsparcie swojej rodzinie i żonie. Za jej wsparcie i wyrzeczenia oraz za to, co musi poświęcić. Koniecznie chciałbym podziękować naszemu sztabowi włącznie z trenerami bazowymi Wojtkiem Toporem i Krzyśkiem Biegunem. Dziękuję za wsparcie wszystkim kibicom, a także pracownikom Polskiego Związku Narciarskiego, których na co dzień nie widać. Oczywiście na końcu chciałbym podziękować wszystkim sponsorom - zakończył. Z Planicy - Tomasz Kalemba, Interia Sport