Po raz pierwszy dwóch polskich skoczków narciarskich stanęło na podium w klasyfikacji końcowej Turnieju Czterech Skoczni. 65. edycję tej imprezy wygrał Kamil Stoch, a drugie miejsce zajął Piotr Żyła. Tuż za podium uplasował się Maciej Kot. - Cieszę się tym momentem, tą chwilą. Jestem dumny z pracy, jaką wykonałem. Ale cały sztab pracował nad tym sukcesem. Zwłaszcza po upadku cały czas pracowaliśmy, żeby przywrócić mnie do najlepszej dyspozycji. Cała drużyna spisała się naprawdę super podczas wszystkich konkursów - chwalił swój sztab reprezentacji. - To kolejny orzeł do mojej kolekcji, bo moja teściowa daje mi takie orły za każde zwycięstwo w Pucharze Świata - wyjawił Kamil Stoch. - Każdy dzień podczas całego Turnieju Czterech Skoczni był bardzo ważny, każda, chwila, każdy moment. To kolejne doświadczenie, które pomoże mi w kolejnych startach. Najlepszy moment jest teraz, kiedy tu siedzę i odpoczywam. To wszystko pewnie dopiero dojdzie do mnie jutro, jak będę siedział w domu i odpoczywał - przyznał szczęśliwy, ale zmęczony. - To nie był aż tak trudny powrót na szczyt. Cieszę się, że mam obok siebie takich ludzi, którzy przyszli, potrafili mnie zmotywować, przywrócili wiarę w moje umiejętności. Za to im bardzo dziękuję. Ci wszyscy ludzie, którzy ze mną pracują, dodają mi tak naprawdę skrzydeł - przekonywał. - Z Łukaszem Kruczkiem wykonaliśmy kawał dobrej pracy - wspomniał swojego poprzedniego trenera. - Ukształtowałem się jako człowiek. Zmieniliśmy ze Stefanem Horngacherem kilka detali jeśli chodzi o taktykę mojego skoku. Zmieniliśmy trening motoryczny. Ta praca, która dawała lepsze rezultaty, dodawała mi pewności siebie. Wiem, że jeszcze daleka droga przede mną, żeby zakończyć ten sezon i później podjąć kolejne wyzwania - powiedział Kamil Stoch.