Powoli zbliża się ten czas, kiedy nasze złote pokolenie skoczków, zaczyna schodzić ze sceny. Pierwszy sygnał dał Stefan Hula. Medalista zimowych igrzysk olimpijskich w Pjongczangu (2018) odstawił narty w kąt przed dwoma laty i obecnie jest asystentem Marcina Bachledy, który jest trenerem kadry kobiet. Teraz przyszedł czas na Kamila Stocha, który od Huli jest młodszy o osiem miesięcy. 36-latek ogłosił, że najbliższa zima będzie dla niego ostatnią. On już raz ze skokami się żegnał. To było dwa lata temu. Wtedy rozpoczął pożegnalne tournée w Pucharze Świata. Tyle że wówczas sezon Polakom kompletnie nie wyszedł, a Stoch nie chciał odchodzić w takim stylu. W kadrze skoczków doszło do konfrontacji. Kamil Stoch nie mógł już dłużej milczeć. "Nie poradziłem sobie z tym" "Teraz trzeba zrobić wszystko, żeby ten ostatni sezon Kamila był jednym z jego lepszych w karierze" Wówczas dokonał wielkiej zmiany i postanowił stworzyć własny sztab. Niestety kolejna zima też nie była udana. W najbliższym sezonie ma być inaczej i Stoch chce znowu błyszczeć. Właśnie w taki sposób zamierza zejść ze sceny. Stoch po ostatniej zimie miał długą przerwę. Razem z żoną Ewą wybrał się w podróż na najbardziej odległe zakątki Europy na zachodzie. Obecnie jest z całą kadrą na zgrupowaniu w Chorwacji, ale zaraz znowu wskoczy na nieco zindywidualizowaną ścieżkę. Nasi kadrowicze wejdą już na skocznię, ale Stoch będzie musiał nieco na to poczekać, bowiem później od wszystkich rozpoczął przygotowania do sezonu. Nie ma co ukrywać, że deklaracja Stocha jest smutną informacją dla fanów. Przecież od kilkunastu lat dawał on radość fanom. To jest też jednak wyzwanie dla sztabu, bo wypadałoby, by skoczek z Zębu skończył karierę, jak na wielkiego mistrza przystało. Dla nikogo jednak decyzja Stocha nie jest zaskoczeniem. Kiedyś musiał przecież ją podjąć. - Rozmawiałem z Kamilem już po Planicy i wtedy powiedział mi, że to będzie dla niego ostatni sezon - przyznał Maciej Maciusiak, trener kadry polskich skoczków, w rozmowie z Interia Sport. Choć Stoch ma swój osobny sztab, to jednak nie będzie takiej sytuacji, jak ubiegłej zimy, kiedy Thomas Thurnbichler nie wpuszczał na wieżę trenerską Michala Doleżala, trenera Stocha. Czech teraz będzie ściślej współpracował z głównym sztabem kadry. Wygląda na to, że znowu wszyscy mają jeden wspólny cel.