Za nami ostatni weekend skoków narciarskich przed przerwą świąteczną. "Biało-Czerwoni" nie najlepiej rozpoczęli trwający obecnie sezon - podczas inauguracji Pucharu Świata w Ruce zaprezentowali się mocno poniżej oczekiwań, podobne wyniki uzyskali oni również podczas zawodów w Lillehammer i Klingenthal. Sytuacja podopiecznych Thomasa Thurnbichlera nie zmieniła się także podczas weekendu Pucharu Świata w szwajcarskim Engelbergu. W pierwszym konkursie punktowało jedynie dwóch Polaków - Kamil Stoch i Piotr Żyła. Szczęście nie uśmiechnęło się do reprezentantów naszego kraju także kolejnego dnia - na półmetku rywalizacji z szansą o pucharowe punkty pożegnali się Piotr Żyła, Maciej Kot i Paweł Wąsek. Awans do finałowej serii wywalczyło, ponownie, tylko dwóch "Biało-Czerwonych" - Dawid Kubacki, który zawody ukończył na 14. miejscu, oraz Kamil Stoch, który zajął ostatecznie 23. miejsce. Brutalna prawda o Polakach, mają poważny problem. Legenda odziera ze złudzeń Kamil Stoch zabrał głos po konkursie w Engelbergu. Wskazał słabe i mocne strony swoich skoków Po niedzielnym konkursie Kamil Stoch choć przyznał, że jest zadowolony ze swoich skoków, nadal wiele brakuje mu do ideału. W rozmowie z Kacprem Merkiem z Eurosportu zdradził, nad czym musi jeszcze popracować. "Dzisiaj zabrakło takiej pełnej, dobrej energii. Ale to też takie miałem zadanie. Miałem kontynuować tą pracę, którą tutaj zacząłem i to wykonałem. (...) Chciałbym, żeby było coś takiego jasnego, co mógłbym zrobić i dałoby mi to dodatkowe 10 metrów, ale też czuję, że te skoki są okay. Brakuje tylko tego, co powiedziałem wcześniej, czyli timingu, przez co będzie więcej energii z progu i jeszcze jak dołożę do tego większą pewność i więcej takiego pełnego zaangażowania, no z takim jajem to pójdzie, no to będzie jeszcze lepiej" - stwierdził chwilę później. Przed skoczkami teraz kilkanaście dni przerwy od Pucharu Świata związanej ze świętami Bożego Narodzenia. Tuż po nich panowie wrócą do rywalizacji i wezmą udział w 72. Turnieju Czterech Skoczni. Wiadomo już, że na niemieckich i austriackich obiektach zaprezentuje się sześciu podopiecznych Thomasa Thurnbichlera. Koszmar polskich skoczków trwa. Adam Małysz zmiażdżony. Olbrzymia szydera