Michał Białoński, Interia: Można było odnieść wrażenie, że ubyło ci pięć lat i po raz pierwszy w historii mamy dwóch Polaków na czele Grand Prix. Obsadziliście też całe podium. Kamil Stoch, zwycięzca niedzielnego konkursu: Wspaniale. Uważam, że jako grupa prezentujemy bardzo wysoki poziom. Już wcześniej mówiłem, że nie odstawaliśmy bardzo od topu, nawet zeszłej zimy. Brakowało nam tylko czegoś, może pewności siebie. Obecnie wszystko mamy dobrze poukładane. Zespół jest świetny, atmosfera również. Nic, tylko to wykorzystywać. Czytaj też: Stoch i Kubacki przeszli do historii! Polacy robili bank?! Wiatr robił trochę zamieszania, byliście wstrzymywani na belce, bądź z niej cofani. Zmiany belki. To wszystko sprawiało kłopot, czy to chleb powszedni dla skoczka z takim stażem? - Zdążyliśmy się przyzwyczaić do takich zawodów. Były rozgrywane w różnych warunkach, ale taki jest urok tego sportu. Do Wisły nie przyjechało wielu skoczków ze światowej czołówki, ale Karl Geiger pokazał, że walczy na całego. Skoczył aż 135.5 m, więc mieliście niemałą konkurencję. - Nigdy to nie jest tak, że człowiek idzie i skacze na pół gwizdka. Zawsze chce się pokazać jak najlepiej. Na tym to wszystko polega, aby oddać najlepszy skok w danym momencie. Karl oddał dobry skok, miał dobre warunki i odleciał. To też nie jest zawodnik znikąd. Jeśli dostanie więcej powietrza pod narty, on to potrafi wykorzystać. Żaden z nas nie przyjeżdża na zawody po to, żeby plątać się wokół 30. miejsca, tylko po to, by wygrać. Widać, że w ekipie złapaliście team spirit. - Atmosferę zawsze mieliśmy dobrą. Wszyscy się wspieramy wzajemnie. Każdy się cieszy z dobrego startu kolegi i wspomaga dobrym słowem po porażce. Czy zwycięstwo mobilizuje do dalszej pracy, czy pojechałbyś już na urlop? - Skupiam się na tym, co tu i teraz. Przed nami kilka dni intensywnego treningu, potem trochę treningu motorycznego i dopiero później trochę urlopu. Dalej treningi i jesienią powrót do letniego Grand Prix. Nie sięgam myślami za daleko. Ale plan na urlop już jest? - Jest, ale go nie zdradzę (śmiech), Rozmawiał w Wiśle Michał Białoński Czytaj też: Małysz usłyszał wyrok! "Niestety Adam, przykro mi" Kubacki się nie patyczkował! Tym zaskoczył jeszcze bardziej niż "petardą"!