W niedzielnym konkursie PŚ w Lahti Kamil Stoch uplasował się tuż za czołową dziesiątką. Lepszy z Polaków był tylko siódmy Dawid Kubacki. Po pierwszej serii skoczek z Zębu plasował się na 15. pozycji ze skokiem na odległość 125 m. W drugiej próbie lądował trzy metry bliżej, ale dostał zdecydowanie wyższe noty za styl i przesunął się ostatecznie na 11. lokatę. - Oceniłbym moje skoki na... dosyć w kratkę. Myślałem, że po igrzyskach osiągnę większą stabilność i że te skoki będą równe. Czasami byłem bardzo zadowolony, ale często przytrafiał mi się błąd, którego nie było już dawno, czyli za wczesne odbicie. I cały czas muszę się z tym mierzyć. Wiem jednak, że to nie jest kres moich możliwości - powiedział Stoch w rozmowie z Eurosportem. Wojna na Ukrainie. Kamil Stoch: Nie możemy się odwrócić Przed telewizyjnymi kamerami uwagę cały czas zwracał napis zamieszczony na nartach trzykrotnego mistrza olimpijskiego: "Stop war. Better fight in sport". Nawiązywał on oczywiście do zbrojnej agresji Rosjan na Ukrainę, do której doszło w ostatni czwartek. - Odkąd przyjechaliśmy do Lahti, myślę o tym, co się dzieje na Ukrainie. Przestałem w pewnym momencie zaglądać do telefonu, ale nie potrafię od tego uciec. Bardzo mnie to dotknęło i wstrząsnęło mną. Jako sportowcy nie możemy udawać, że się nic nie dzieje - oznajmił Stoch. - Nie możemy się odwrócić. Głośno powinniśmy o tym mówić i jednocześnie propagować to, co w sporcie najważniejsze. Wzajemny szacunek i sportową rywalizację. Walczyć możemy, ale tylko z samym sobą. Lubię skakać i kocham to, co robię. Dzisiaj nie dawało mi to jednak żadnej satysfakcji - dodał. ZOBACZ TAKŻE: