W sobotniej "drużynówce" Polacy zajęli piąte miejsce, a triumfowali Niemcy. Dziś na Wielkiej Krokwi od godziny 12.15 kwalifikacje, a o 13.45 konkurs indywidualny Pucharu Świata. Transmisje w TVP i Eurosporcie. - Cieszę się, że te zawody doszły do skutku, bo do południa nikt nie wierzył, że uda się jej przeprowadzić. Fajnie, że ktoś wyłączył wiatr i mogliśmy zaprezentować się przed własną publicznością - mówił Stoch po konkursie drużynowym. - Bardzo dziękuję kibicom, że przyszli tak tłumnie, że trybuny były wypełnione po brzegi. Siadając na belce i widząc tyle tysięcy kibiców i słysząc ich reakcje na nasze nazwiska, człowiek może się tylko uśmiechnąć, ruszyć w dół i zrobić co do niego należy - powiedział podwójny mistrz olimpijski z Soczi. - Drużyna zrobiła krok naprzód. Może to nie jest jeszcze to, czego kibice od nas oczekują, ale jest już ogromny postęp i teraz spokojnie będziemy mogli dalej realizować swoje zadania - wyraził nadzieję Stoch. Zdaniem naszego skoczka, przy odrobinie szczęścia w sobotę podium było w zasięgu "Biało-czerwonych". - Ale mamy jeszcze dużo konkursów, główną imprezę sezonu - mistrzostwa świata, gdzie też będzie konkurs drużynowy i myślę, że tę drużynę stać na bardzo dobry wynik - powiedział mistrz świata z 2013 roku. Po sobotnich zawodach Kamil Stoch otrzymał puchar dla "Króla Nart" za osiągnięcia w minionym sezonie, ufundowany przez Forum Nordicum, czyli organizację zrzeszającą dziennikarzy prasy, radia, telewizji, mediów elektronicznych i fotoreporterów specjalizujących się w narciarstwie klasycznym i biathlonie. - Jest to dla mnie ogromne wyróżnienie. Nie ma jednego "Króla Nart", bo każdy, kto wygrywa Puchar Świata, czy igrzyska olimpijskie, czy mistrzostwa świata, jest takim królem - powiedział Stoch, a następnie podziękował za tę nagrodę w kilku językach. Z Zakopanego Waldemar Stelmach