Stoch po pierwszej serii i znakomitym skoku zajmował trzecie miejsce. W drugim jednak popełnił błąd i spadł na piątą lokatę, z której i tak bardzo się cieszył. - To był dla mnie kolejny udany dzień. Bardzo się cieszę z najlepszego wyniku w sezonie - mówił uradowany 35-latek. Po skoku w pierwszej serii Stoch miał mieszane uczucia. Z jednej strony była radość, z drugiej złość, bo nie lądował najlepiej. Stoch po konkursie w Innsbrucku. "Poległem w drugiej serii" - To było zachwiane lądowanie. Takie skoki trzeba kończyć dobrym telemarkiem. Pragnę tego, żeby moje skoki były ładne i przyjemne dla oczu. Poza tym chcę mieć poczucie, że wszystko zostało wykonane idealnie - tłumaczył nasz skoczek. Na szczęście sędziowie nie skarcili Polaka za to lądowanie. Otrzymał noty 18-18,5 pkt. - Sam na pewno nie dałbym sobie tak wysokich ocen - przyznał Stoch. Z kolei Kazimierz Bafia, jeden z sędziów oceniających zawody, powiedział w rozmowie z nami, że perspektywy wieży nie było to zbytnio widoczne. Stąd też nasz zawodnik nie stracił zbyt wiele punktów. Po pierwszej serii przed Stochem pojawiła się nawet szansa na walkę o zwycięstwo. Zapytany o to, czy trudno było utrzymać nerwy na wodzy, odparł: - Chyba trochę poległem w drugiej serii. Było bardzo dużo nerwów. Przez to drugiej serii jego skok nie był już tak czysty, a do tego miał też nieco gorsze warunki. - Trochę szwankowała technika w tym drugim skoku. Pomimo tego, że popełniłem drobny błąd, to i tak wylądowałem w pierwszej piątce. Do tego dążyłem i w takim miejscu chciałem być jeszcze kilka tygodni temu. Pozostaje zatem dalej iść do przodu małymi krokami. Jestem jeszcze młody, więc mam czas - żartował Stoch. Z Innsbrucka - Tomasz Kalemba, Interia Sport