Kamil Stoch w serii próbnej przed niedzielnym konkursem w Wiśle uzyskał 22. wynik i raczej nic nie wskazywało na katastrofę, jaka nadeszła w zawodach. Nasz znakomity zawodnik w wietrznym konkursie uzyskał w pierwszej serii 116 metrów. Nie miał przy tym zbyt dużej bonifikaty punktowej i skończyło się na 32. pozycji. Błysk Aleksandra Zniszczoła. Decyzja sztabu i prezesa PZN ostrzeżeniem? "Nie chcę komentować" Katastrofa Kamila Stocha. Nasz mistrz mówił otwarcie: mam poczucie, że zawodzę Z wyżej notowanych zawodników od Stocha gorzej wypadli tylko Norweg Halvor Egner Granerud, który był 42. i Słoweniec Timi Zajc, który uzyskał... 61 metrów, a potem został zdyskwalifikowany za nieregulaminowy kombinezon. Ten pierwszy nie miał jednak problemów z tym, by porozmawiać z mediami. Zresztą podobnie było na Turnieju Czterech Skoczni, kiedy przepadł w Oberstdorfie w pierwszej serii. Po tym, co się tam zdarzyło, rozmawiał cierpliwie z mediami z całego świata. Jeżeli chodzi o Stocha, to wydawało się, że złapał już pewną stabilizację, a teraz w konkursach w kraju, zacznie robić kolejne kroki w kierunku czołówki. Tak się jednak nie stało. Nie widać u naszego mistrza radości z tego, co robi. Chodzi przygaszony, a do tego teraz jeszcze był wściekły jak osa po tym, co stało się w Wiśle. Postawę Stocha w Wiśle tłumaczył trener kadry Thomas Thurnbichler, który powiedział: - Wiem, dlaczego był zdenerwowany. Czuje, na czym polegają jego błędy, ale nie był w stanie tego zmienić, a to zawsze sprawia, że zawodnik jest wkurzony. To całkowicie zrozumiałe, ale na pewno da z siebie wszystko w Szczyrku.