Lider naszej kadry, który w piątek wygrał prolog, poprzedzający sobotnie zawody, w niedzielę nie był w stanie włączyć się do walki o wysoką lokatę w konkursie. Oddać trzeba, że zmagania odbywały się w mocno loteryjnych warunkach, lecz Stoch nie miał zamiaru na nie zrzucać winy za swoje niepowodzenie. PŚ w Willingen. Kamil Stoch po niedzielnych zawodach - Warunki warunkami, ale ja popełniłem błąd. Straciłem równowagę na rozbiegu, kierunek odbicia nie był taki, jak powinien, potem się usztywniłem i straciłem za dużo prędkości - wyjaśniał przed kamerą "Eurosportu".Stoch dodał także, że w takich warunkach, jak na skoczni w Willingen nie da się porównywać skoków wyłącznie pod kątem odległości, a trzeba również brać pod uwagę aspekt techniczny każdej z prób.- Wczoraj oddałem dobry skok, nie idealny, ale dobry, to nie był skok na 21. miejsce. Nic na to nie poradzimy - tłumaczył na konkretnym przykładzie.Zawodnik z Zębu odniósł się również do głośnego zamieszania wokół butów reprezentantów Polski. W sobotę dwójka naszych zawodników: Stefan Hula i Piotr Żyła została z ich powodu zdyskwalifikowana. Jak tłumaczył kontroler sprzętu, rozwiązanie w nich zastosowane nie zostało zaakceptowane przez FIS, a same buty nie zostały zaprezentowane do wglądu przed ich użyciem. Stoch nie zamierza jednak zawracać sobie tym zbytnio głowy.- Ja się koncentruję na swojej walce na skoczni. To jest mój cel, na tym się skupiam - zakończył.