Niedzielny konkurs drużynowy na mistrzostwach świata w lotach narciarskich w Bad Mitterndorf nie był udany dla reprezentacji Polski. Nasi skoczkowie narciarscy wprawdzie mieli szansę na to, by przed ostatnią grupą skoczków walczyć o trzecie miejsce w reprezentacją Niemiec, lecz jeszcze przed nieudanym skokiem Piotra Żyły okazało się to niemożliwe. Wszystko za sprawą sytuacji z Aleksandrem Zniszczołem, który został zdyskwalifikowany po swojej drugiej próbie. W efekcie zajęliśmy dopiero ósme miejsce. Po zawodach trener polskiej kadry Thomas Thurnbichler nie czekał ani chwili i ruszył prosto do stacjonującego w punkcie kontroli Christiana Kathola, chcą wyjaśnić całą sytuację i dowiedzieć się szczegółów. W niedzielę na skoczni w Kulm mogliśmy oglądać w akcji Kamila Stocha, który został pominięty przy ustalaniu kadry Polaków na konkurs indywidualny. - Nigdy taka decyzja nie jest łatwa. Każdy z zawodników przecież trenuje i daje z siebie wszystko. Każdy z nich zasłużył na to, by być w drużynie. W takich sytuacjach trzeba jednak podejmować nawet trudne decyzje. Zdecydowaliśmy, że poza kadrą znajdzie się Kamil Stoch. Kamil miał problemy z pozycją najazdową. Zaraz za progiem pozostawał za nartami. Nie łapał noszenia, bo nie rotował wystarczająco dobrze. Akurat w lotach to jest szczególnie ważne. Dawid do tego był lepszy w Zakopanem w konkursie indywidualnym. Dlatego zdecydowaliśmy się postawić na niego. Jego skoki nie były takie złe i może się jeszcze poprawić - tłumaczył powody swojej decyzji na łamach Interii Thomas Thurnbichler. Skoki narciarskie. Kamil Stoch wprost o decyzji Thomasa Thurnbichlera A jak odebrał decyzję austriackiego szkoleniowca Kamil Stoch? I jak dowiedział się o tym, że dostanie szansę występu w drużynie? O tym nasz trzykrotny mistrz olimpijski opowiedział w rozmowie z serwisem Skijumping.pl. I dodał: - Starałem się po prostu być cały czas w takim pozytywnym nastawieniu, na ile to było możliwe. Tak naprawdę byłem pewny, że już w ogóle nie oddam skoku na tej skoczni, bo... No bo zawodnicy, którzy mieli okazję skakać codziennie wprawiali się, łapali czucie obiektu i siłą rzeczy mieli łatwiej, żeby iść w takim rozpędzie skakać. Tym bardziej, kiedy dostałem wczoraj SMS-a od trenera jeszcze w trakcie zawodów, że okej, jutro startujesz, to było wow, okej, to zbieramy się do kupy i robimy wszystko, żeby jutro było dobrze.