Na weekend Pucharu Świata w Oberstdorfie pojechało pięciu Polaków: Paweł Wąsek, Jakub Wolny, Aleksander Zniszczoł, Piotr Żyła i Kamil Stoch. W sobotniej rywalizacji indywidualnej na niemieckim mamucie (HS235) zobaczymy każdego z nich. Pierwszych czterech dość łatwo wywalczyło przepustkę do konkursu w piątkowych kwalifikacjach. Nie można tego powiedzieć o Kamilu Stochu, o którym można powiedzieć, że dostał się do zawodów tylnymi drzwiami. Po swojej próbie na 171,5 metra był poza strefą awansu, ale po fatalnej próbie Killiana Peiera (152,5 m) to się zmieniło. Wraz z Kevinem Bicknerem byli już wtedy pewni, że w sobotę będą w akcji na skoczni. - Już mi zapewniono spokojną noc dzisiaj - śmiał się trzykrotny mistrz olimpijski z Zębu. PŚ w Oberstdorfie: Kamil Stoch drżał w kwalifikacjach. "Nie było wysokości" - Skoki treningowe były normalne, solidne. W kwalifikacjach starałem się robić to samo co przedtem. Być może znowu docisnęło mnie zaraz za przejściem i przez to nawet nie użyłem nóg, tylko to było wszystko takie bez energii przerzucone do przodu. Przez to w ogóle nie było wysokości zaraz nad bulą. Włączyło się: "Panie Boże dopomóż!" - przyznał Kacprowi Merkowi przed kamerą Eurosportu. Był w bardzo dobrym humorze, o co został zapytany przez tego reportera. - Gdybym nie awansował do tego konkursu, pewnie byłoby trochę inaczej. Odetchnąłem i trzeba walczyć dalej - powiedział. Nie zgodził się też z sugestią, że miesiąc temu odpuściłby na 150. metrze skok, w którym leci tak nisko. Padło także standardowe pytanie o różnice między obiektami dużymi i mamucimi. Thomas Thurnbichler zaznaczał, że na tych największych jest więcej czasu za progiem na uzyskanie odpowiedniej sylwetki. Stoch jest zdania, że większych różnic nie ma. - Wszystko wygląda bardzo podobnie. Pojawiają się te same błędy, ale na skoczniach mniejszych kosztują mniej, bo jest mniejszy opór powietrza, przez to nie widać aż takiej różnicy. Tutaj trzeba być bardziej dokładnym, przede wszystkim bardziej zdecydowanym - zakończył. Kubacki wrócił pamięcią do strasznych chwil. Łamał mu się głos. Nie wytrzymał