Niemal prosto ze słonecznego Cypru polscy skoczkowie trafili w mroźniejsze klimaty i rozpoczęli zgrupowanie w Lillehammer. Z kadrą do Norwegii tym razem wyleciał Dawid Kubacki, którego wcześniej zabrakło w Pafos. Pod koniec wyjazdu biało-czerwoni spotkali się z mediami. Niestety, w ekipie nie było "Mustafa". Thomas Thurnbichler wyjaśnił, skąd absencja zdobywcy pięciu medali mistrzostw świata. "Wszyscy są fizycznie gotowi do sezonu. Zawodnicy tuż przed inauguracją skaczą na wysokim poziomie. Koncentrujemy się na sobie i na dobrym początku zimy. Niestety, chory jest Dawid Kubacki. Ma podwyższoną temperaturę i z tego powodu nie mógł wziąć udziału w spotkaniu z mediami" - mówił. Od razu starał się uspokoić kibiców. Już wcześniej austriacki szkoleniowiec przekazał swoją decyzję i przedstawił skład na zbliżającą się inaugurację sezonu Pucharu Świata w skokach narciarskich w Ruce (25-26 listopada). Do Finlandii pojadą Dawid Kubacki, Kamil Stoch, Piotr Żyła, Paweł Wąsek i Aleksander Zniszczoł. Kibice liczą, że będzie to świetny początek wspaniałych kilku miesięcy obfitujących w sukcesy Polaków. A szanse na triumfy są spore. Zwłaszcza, że współpraca na linii skoczkowie - Thurnbichler układa się wzorowo, co może okazać się kluczowe. "Jak Thomas do nas przyszedł, to nikt nie wiedział, czego się spodziewać i jak to będzie wyglądać. Zaczęliśmy po prostu pracować, nie było za wiele gadania. Po jakimś czasie już się poznaliśmy i zrozumieliśmy, co i jak u niego funkcjonuje. Okazało się, że razem z Thomasem złapaliśmy podobny pomysł na moje skoki. Trener miał podobną wizję do tej, którą miałem ja. Gdy koncepcja trenera i zawodnika jest taka sama, wtedy jest prościej. Nie ma wtedy nieporozumień i konfliktów, tylko idzie się w jedną stronę" - mówił Piotr Żyła dla PZN. Teraz skoczek znów zabiera głos, i to w innej ważnej sprawie. To nie były tylko plotki o żonie Kamila Stocha. Skoczek sam potwierdza. "Robi piękne rzeczy" Koniec kariery Piotra Żyły? Jego słowa rozwiewają wszelkie wątpliwości W styczniu minie 18 lat od debiutu Piotra Żyły w Pucharze Świata. Na pierwsze zwycięstwo w cyklu przyszło mu czekać do 2013 roku. To wtedy, w Oslo, po raz pierwszy stanął na podium, i to od razu na najwyższym jego stopniu. To otworzyło worek z nagrodami. "Wewiór" ma na koncie m.in. siedem medali mistrzostw świata i drugie miejsce w prestiżowym Turnieju Czterech Skoczni. Niebawem Żyła skończy 37 lat, lecz wciąż jest głodny sukcesów. Jak sygnalizuje przed kamerą Polsatu Sport, na razie nawet nie myśli o zakończeniu kariery. "Nie mam takiego myślenia, że już jestem stary, że już nie daję rady, tylko cały czas te treningi udaje mi się realizować, i to z dosyć fajnym skutkiem. Nie czuję się na tyle lat, ile mam. To tylko cyferki, można powiedzieć" - deklaruje w rozmowie z Pauliną Czarnotą-Bojarską. Nie ukrywa, że jego celem i wielkim sportowym marzeniem jest triumf w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. W zeszłym sezonie wygrał Halvor Egner Granerud. Piotr Żyła był szósty ze stratą 1144 punktów do Norwega. Kto wie, może teraz zamienią się miejscami. "Cała zima jest, można powiedzieć, jednym wielkim planem. Na pewno fajnie byłby walczyć tak, by na koniec w Planicy odebrać Kryształową Kulę. Ale wiadomo, że to nie jest takie proste, jakby się wydawało. Na to trzeba dużo pracy i koncentracji. Z zawodów na zawody trzeba dawać z siebie wszystko" - podsumowuje "Wewiór". Nowe wieści od Dawida Kubackiego. Mówi o żonie. "Żyjemy w miarę normalnie"