Nie milkną echa marnego występu polskich skoczków na inauguracji sezonu Pucharu Świata w fińskiej Ruce. Dawid Kubacki i Piotr Żyła zajęli miejsca w trzeciej dziesiątce, pozostali albo nie awansowani do serii finałowej albo w ogóle nie zakwalifikowali się do głównego konkursu. Zmartwić mogła zwłaszcza dyspozycja Kamila Stocha, który poradził sobie najsłabiej. "Nie do końca wierzyłem w pomysł na dzisiejszy skok. Nie chcę mówić, że myśl szkoleniowa jest zła, ale na tej skoczni nie czuję się dobrze. Za dużo było od razu u mnie zmian w skokach i trochę się w tym wszystkim pogubiłem" - mówił zawodnik przed kamerą Eurosportu. Jego słowa odbijają się głośnym echem. Część osób zastanawia się, czy to nie szpila wbita w Thomasa Thurnbichlera i sztab. Podobnym interpretacjom podlega zresztą również wypowiedź Dawida Kubackiego. Gdy dziennikarz Damian Michałowski oświadczył mu, że austriacki trener planuje odbyć z każdym skoczkiem indywidualną rozmowę i że "chce, żeby ich skoki miały więcej pasji, żeby były z sercem", "Mustaf" odpowiedział wprost. Co na to wszystko Thurnbichler? Pozwolił, by emocje nieco opadły. Teraz zabiera głos i odpowiada na stanowiska obu skoczków. Wypowiada się w, dobrze rokującym, koncyliacyjnym tonie. I bije się w pierś. To początek końca Thurnbichlera? Liderzy kadry nie gryzą się w język. Jest błyskawiczna reakcja Jest reakcja Thomasa Thurnbichlera na dosadne wypowiedzi Kamila Stocha i Dawida Kubackiego. Bije się w pierś Austriak zapewnia, że nie był zaskoczony szeroko dyskutowaną później wypowiedzią Kamila Stocha. Wręcz przeciwnie, w pewnym stopniu rozumie, co się za nią kryło. "Kiedy masz złe rezultaty, to może się zdarzyć, że nawet jeśli masz przed sobą właściwy pomysł, to nie wierzysz, że da ci drogę na szczyt" - wyjaśnia w rozmowie z WP SportowymiFaktami. Jednocześnie częściowo przyznaje rację Dawidowi Kubackiemu, który zdaje się "przytłoczony zbyt dużą liczbą detali". Widzi w jego postawie sporo prawdy, ale i emocji. "Dawid nie skakał zgodnie ze swoimi oczekiwaniami. To nie jest jednak wielki problem. Próbowałem w Ruce znaleźć u niego zbyt wiele rzeczy na raz, by pomóc mu wrócić na szczyt jak najszybciej. Wszyscy widzieli, jaki był tego wynik. Musimy skupić się na podstawach i jeśli one będą solidne, dopiero wtedy będziemy dokładać kolejne rzeczy" - deklaruje Thomas Thurnbichler i przypomina, że akurat ten skoczek zmagał się z infekcją i miał nieco zachwiane przygotowania do sezonu. Głośno mówi o tym, że drużyna musi trzymać się razem i "razem wrócić do formy". "Jestem przekonany, że tego dokonamy. Mam pełne zaufanie do skoczków oraz sztabu" - podsumowuje szkoleniowiec reprezentacji Polski w skokach narciarskich. Thomas Thurnbichler reaguje na katastrofę z Kamilem Stochem. Trener reprezentacji ocenił Polaków