Rywalizacja w Pucharze Świata mężczyzn w skokach narciarskich nabiera tempa. Za nami pierwszy etap rywalizacji, a już po Świętach Bożego Narodzenia zawodnicy po raz kolejny wezmą udział w Turnieju Czterech Skoczni. Na kilka dni przed rozpoczęciem niemiecko-austriackiego turnieju nie jest jednak forma poszczególnych zawodników, czy typowanie, który z panów sięgnie w tym sezonie po Złotego Orła. Dużo mówi się natomiast o zmianach klimatycznych, które mocno utrudniają zawodnikom rywalizację w okresie zimowym. Pierwsze zmiany w tym kierunku dało się zauważyć podczas weekendu inauguracyjnego w Wiśle. Konkursy zostały bowiem rozegrane w tak zwanym systemie hybrydowym - z lodowymi torami i lądowaniem na igielicie. Choć z początku takie rozwiązanie nie podobało się wielu zawodnikom, okazuje się, że już za kilka lat może to być jedyne wyjście na zorganizowanie konkursów skoków narciarskich zimą. Podjęła odważną decyzję i rzuciła skoki! Polka zapisała się w historii Johann Andre Forfang szczerze obawia się o przyszłość skoków narciarskich Do systemu hybrydowego dość sceptycznie podszedł m.in. Johann Andre Forfang. Norweg powiedział wtedy, że zimą powinno się skakać na śniegu, nawet jeśli miałoby to oznaczać miliony wydane na produkcję sztucznego białego puchu. Teraz jednak mistrz olimpijski zmienił zdanie. W rozmowie z portalem "Dagbladet" 27-latek przyznał, że obawia się o przyszłość skoków narciarskich. Pochodzący z Tromso zawodnik zdradził, że ma rozwiązanie, które pozwoliłoby rozwinąć skoki narciarskie i zwiększyłoby zainteresowanie kibiców tą dyscypliną. Wcześniej podobne podejście do tematu przedstawił z rozmowie z mediami trener norweskich skoczków, Alexander Stoeckl. Jego zdaniem FIS powinien rozważyć organizację zawodów na innych kontynentach. Również tam, gdzie nie ma mroźnych zim. Niepokojące słowa Małysza. "Próbowaliśmy wszystkiego. Nic nie wychodzi"