Zbigniew Czyż: Śledzi pan obecnie to, co się dzieje w polskich skokach? Jerzy Żołądź, Katedra Fizjologii, Wysiłku i Bioenergetyki Mięśni, Wydział Nauk o Zdrowiu, Kolegium Medicum UJ w Krakowie: - Tak, jak najbardziej. Jestem na bieżąco w roli obserwatora. Ma pan może swoją diagnozę, dlaczego Polacy w obecnym sezonie, poza Kamilem Stochem spisują się tak słabo? - Coś nie działa i to widać. W moim odczuciu coś poszło nie tak w przygotowaniach. Zawodnicy są przetrenowani lub występuje u nich problem niedotrenowania. Żeby jednak stwierdzić, czy skoczkowie są przetrenowani trzeba mieć odpowiednie wyniki badań, zwłaszcza badan biochemicznych i fizjologicznych. Niedotrenowanie ma zupełnie inną drogę wychodzenia z kryzysu, dlatego na obecnym etapie najważniejsza jest diagnoza, co jest przyczyną tego, że prawie cała grupa polskich skoczków obniżyła loty. Jest pan wyznawcą teorii, że o jakości skoku w 90 procentach decyduje odbicie na progu. U których zawodników widzi pan w tym elemencie największy problem? - Oczywiście obserwując zawody w telewizji nie mam takiego oglądu sytuacji jak kiedyś, gdy pracowałem z reprezentacją. To co widzę, to dużą przypadkowość w skokach naszych zawodników. One nie są powtarzalne, nie ma odpowiedniego timingu, automatyzmu, za dużo jest natomiast pracy ręcznej. Skoczkowie próbują wprowadzić automatyzm, ale na to potrzeba czasu, nie da się tego zrobić podczas konkursów. Jerzy Żołądź: Skoki są bardziej dynamiczne, agresywne Może przyczyna kryzysu leży też w psychice naszych reprezentantów? - Sezon olimpijski zawsze jest trudnym sezonem. To sezon pełen niespodzianek, dlatego, że do igrzysk niektórzy zawodnicy przygotowują się specjalnie. Poziom skoków, czego my nie widzimy wprost, być może w tym roku jest wyższy niż w ubiegłym sezonie. Widać to chociażby po prędkościach najazdowych. Świat trochę zyskał przewagę nad nami. Czołówka klasyfikacji wprowadziła pewne elementy zarówno do swoich przygotowań jak i samych skoków, które spowodowały, że zrobiła krok w przód. Nie wiem, czy tutaj w naszej reprezentacji nie został popełniony jakiś błąd zaniechania. Ci najlepsi skoczkowie zmienili trochę technikę skakania na bardziej dynamiczną, na bardziej agresywną, na bardziej mówiąc w żargonie skoczków "w przód". O co dokładnie chodzi w technice o której pan mówi? - Chodzi o to, że przejście od najazdu do lotu odbywa się szybciej, niż bywało to dawniej. To jest właśnie jeden z elementów, który widzę u Kobayashiego. On skacze płasko, utrzymuje szybkość w trakcie lotu. I tutaj świat ewidentnie nam odskoczył. Podsumowując, uważam, że na kryzys naszych skoczków wpływ mogą mieć trzy elementy. Pierwszy to błędy treningowe, przetrenowanie lub niedotrenowanie, drugi to ewolucja techniki skoków, a trzeci to sprzęt. Być może są w nim jakieś niewielkie różnice w porównaniu do tego, jakim dysponują obecnie najlepsi skoczkowie. A być może wpływ na to, że trochę odstajemy od czołówki mają po trochu wszystkie te trzy elementy. Żeby wyjść z obecnego kryzysu na pewno trzeba wprowadzić odpowiedni model naprawczy. Sądzi pan, że jeszcze w tym sezonie nasi reprezentacji, przynajmniej kilku z nich będzie w stanie osiągnąć wysoką formę? Co takiego musiałoby się stać, co podpowiada panu doświadczenie? - Zależy jak głęboki jest kryzys i co jest jego przyczyną. Nie wiem na ile trenerzy kadry są pewni tego, że powodem kryzysu jest niedotrenowanie, czy przetrenowanie. Jeżeli pierwszy trener i jego sztab wskażą przyczynę oraz sposób wyjścia z tego deficytu doskonałości, bo uważam, że taki deficyt w naszej kadrze jest, to na przykład Kamil Stoch ciągle może rywalizować o medale na najważniejszych imprezach. O zdobycie Pucharu Świata będzie bardzo trudno, bo jednak strata do Kobayashiego i Geigera jest duża. Co do Japończyka, to jego skoki są piękne, skacze automatycznie, jakby był zaprogramowany, niemal tak jak kiedyś Adam Małysz czy jeszcze dwa lata temu Kamil Stoch. Odnośnie Kamila, to jest w ciągłym kontakcie z czołówką i wierzę, że podczas Turnieju Czterech Skoczni odrodzi się, że będzie w stanie rywalizować z najlepszymi. Kamila stać na miejsce w pierwszej szóstce klasyfikacji generalnej całego turnieju. Uważam, że w pojedynczych zawodach może stanąć na podium. Sądzę, że powalczy o olimpijski medal w Pekinie. To jest w jego zasięgu. Widzę, że jego potencjał jest ciągle ogromny.Rozmawiał Zbigniew Czyż Czytaj więcej przed Turniejem Czterech Skoczni:Koniec polskiej ery!Stoch chciał jechać na Turniej... w innym terminie