W styczniu przyszłego roku minie dokładnie 20 lat od debiutu Kamila Stocha w zawodach Pucharu Świata w skokach narciarskich i 13 lat od jego pierwszego zwycięstwa w cyklu. Tymczasem wśród kibiców coraz częściej pojawiają się obawy, że piękna historia pisana przez "mistrza z Zębu" niebawem dobiegnie końca. Głos w tej sprawie zabierała już kiedyś Ewa Bilan-Stoch i przyznawała, że temat pada także w prywatnych rozmowach. "Wiemy, że kiedyś to nastąpi i ten temat faktycznie przewija się coraz częściej, nawet przy okazji luźnych rozmów ze znajomymi. Sama jednak nie zadaje takich pytań, bo kilka razy już słyszałam, że Kamil po prostu nie wie, kiedy będzie koniec. Wspieram go i cieszę się z jego sukcesów" - mówiła w rozmowie z WP SportowymiFaktami. Stochowie mają nawet wstępne plany na to, co zrobią wkrótce po zakończeniu kariery skoczka. Marzą, by wybrać się razem samochodem w podróż dookoła świata. "Jesteśmy obecnie w takim miejscu naszego życia, że spokojnie możemy pozwolić sobie na taką przygodę. Zresztą oboje uwielbiamy podróżować" - tłumaczyła żona zawodnika reprezentacji Polski w skokach. Z kolei w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet przyznawała później, że plan odkłada się w czasie, ponieważ w jej mężu jest dalej sporo miłości i pasji do skakania. "Powiem tak: wiosną tego roku wydawało się, że ruszymy [w podróż] w przyszłym, czyli po rozpoczętym właśnie sezonie. Teraz, kiedy widzę, ile jest energii w nim i w całej kadrze do skakania, to na to nie liczę. Wygląda na to, że pojedziemy po jednym z trzech najbliższych sezonów. Nie chcę się jednak na nic nastawiać" - twierdziła. Tymczasem teraz temat Stocha i jego sportowej przygody powraca. Potwierdza się, że sprawa kontynuacji kariery Kamila Stocha to nie życzenia i spekulacje, a fakty. Świadczyć o tym może najświeższa wypowiedź Adama Małysza. Najnowsze wieści od Dawida Kubackiego. Chodzi o jego żonę. "Żyjemy w miarę normalnie" Koniec kariery Kamila Stocha? Na razie nie ma o tym mowy. "Ma chęć skakania" Adam Małysz, podpytywany przez prowadzących "Dzień dobry TVN", mówił o tym, jak zapatruje się na możliwość pobicia przez Kamila Stocha rekordu zwycięstw w Pucharze Świata. Na razie obaj panowie mają ich tyle samo - po 39. Prezes PZN już dawno nie skacze, więc oczywistym jest, że swojego wyniku nie poprawi, ale 36-latek wciąż ma szanse, by stanąć na najwyższym stopniu podium po raz 40-ty. Małysz trzyma kciuki za taki bieg zdarzeń. Jednocześnie swoją wypowiedzią wlewa nieco optymizmu w serca kibiców. Sygnalizuje, że na razie nie ma mowy o zakończeniu kariery przez Stocha. Sternik narciarskiej federacji jest pełen nadziei przed startem nowego sezonu. Jak zrelacjonował mu Thomas Thurnbichler, wszystko zmierza w dobrym kierunku. "Po pierwszych skokach, które były w Lillehammer, Thomas był bardzo zadowolony. Więc mam nadzieję, że tak pozostanie" - uchyla rąbka tajemnicy Małysz. I dodaje coś więcej na temat przygotowań do inauguracji. "Sezon letni, który był przygotowaniem do zimowego, był zupełnie inny. Jak popatrzymy, to ci najlepsi zawodnicy bardzo mało startowali w Letnim Grand Prix. Nawet sami zawodnicy mówili, że często, jak już szli na sam skok, to byli czasem zmęczeni. A to ze względu na to, że ten trening nie był odpuszczany. W poprzednich latach było tak, że jak były zawody, to dwa-trzy dni wcześniej był taki reset, żeby na świeżości przyjść na zawody. Dzisiaj zupełnie inaczej to wyglądało. Oni do końca trenowali" - opowiada. Stąd narodził się nietypowy pomysł zorganizowania zgrupowania skoczków na słonecznym i ciepłym Cyprze. Głównymi celami było przygotowanie siłowe zawodników oraz nabranie przez nich dystansu. "Teraz już wchodzą w sezon, więc nie ma przelewek. To, co wypracowali, musi zaprocentować. My jesteśmy pełni nadziei. Zawierzyliśmy Thomasowi, wie, co robi. Miejmy nadzieję, że ten sezon będzie udany tak jak poprzedni, a może nawet i lepszy" - podsumowuje Adam Małysz. To nie wyłącznie spekulacje, Adam Małysz przyznaje. Padła zaskakująca propozycja