"Sprawa pierwszego miejsca w PŚ jest już rozstrzygnięta. Przecież Kamil nie jedzie do Planicy, by zajmować pozycje w drugiej czy trzeciej dziesiątce, ale po lokaty na podium, a nawet kolejne wygrane. Czasem, nawet będąc w wysokiej formie, zawodnik może mieć troszkę słabszy dzień, ale w przypadku Stocha nawet tego nie zakładam" - powiedział Szturc, który uczył skakać Małysza, czterokrotnego zdobywcy Kryształowej Kuli. 26-letni Stoch, podwójny mistrz olimpijski z Soczi i ubiegłoroczny mistrz globu z Val di Fiemme, jest bardzo blisko kolejnego sukcesu. W pucharowej klasyfikacji ma 168 punktów przewagi nad Słoweńcem Peterem Prevcem i 197 nad Niemcem Severinem Freundem, a do zdobycia pozostało 200. Nawet, gdyby w piątek wygrał zawodnik gospodarzy, to już ósme miejsce zapewni Polakowi końcowy triumf. "Stoch od dłuższego czasu jest w znakomitej dyspozycji i na pewno podobnie będzie w Planicy. Jak my, trenerzy, mówimy, "pod stopami ma twardo", czyli świetnie wyczuwa odbicie na rozbiegu. Do tego podczas lotu czuje się niczym ryba w wodzie, wykorzystując prądy powietrza. A to jak potrafi ułożyć ciało stanowi majstersztyk" - ocenił Szturc zawodnika pochodzącego z Zębu. Ze względu na modernizowaną skocznię mamucią, rywalizacja w PŚ odbywać się będzie na obiekcie K-125. Największa skocznia w kompleksie ma być gotowa we wrześniu. "Nie ma to znaczenia, bo przecież trzy lata temu Stoch pokazał w Planicy, że świetnie radzi sobie też na mamucie. Wygrał konkurs, który był ostatnim w karierze Adama. Zresztą mieliśmy dwóch Polaków na podium, gdyż Małysz był trzeci" - przypomniał szkoleniowiec. W ostatnich dniach polscy skoczkowie nie mieli już możliwości skakania w kraju, ale zdaniem Szturca można oczekiwać bardzo dobrych występów Stocha w Słowenii. "To koniec sezonu, więc obiekty są stopniowo zamykane. Ale na treningach można wykonać imitacje czy podtrzymać siłę. A od czwartku zawodnicy wrócą na skocznię. Wydaje mi się, że Kamil nie tylko utrzyma, ale jeszcze powiększy przewagę nad rywalami" - dodał. W mediach nie brakuje porównań Małysza, czterokrotnego medalisty olimpijskiego (nie miał złota) i czterokrotnego mistrza świata, ze swoim uczniem i następcą Stochem. "Nie byłoby ostatnich sukcesów Polaków, gdyby nie wyniki Adama. To od niego wszystko się zaczęło. Jego sukcesy przerosły wyobrażenia nas wszystkich. W dawnych latach kadra musiała trenować za granicą, ponieważ nie mieliśmy obiektów. Teraz trochę ich jest, ale brakuje wciąż do szkolenia podstawowego" - podkreślił Szturc.