W ubiegłym sezonie Jakub Wolny nie zdobył punktów Pucharu Świata w skokach narciarskich. Do tego po krytyce trenera kadry B, który zresztą po sezonie został zwolniony, popadł w niełaskę sztabu. Latem 29-latek wysłał sygnał, że ta zima może być o wiele lepsza w jego wykonaniu. Na razie jednak niewiele na to wskazuje. Duże poruszenie w Wiśle, ale co wydarzyło się później. Piotr Żyła w roli głównej Jakub Wolny: stać mnie na więcej, nie brakuje mi cierpliwości Wolny wystąpił w Ruce. Tam wyraźnie odstawał od reszty ekipy, a do tego zaliczył w jednym z konkursów dyskwalifikację. W Wiśle też w piątek było bez błysku. Raczej przeciętnie. - Po Ruce było dużo niezadowolenia, ale to już jest przeszłość. Pierwsze skoki w Wiśle były bez szału. Na pewno stać mnie na więcej. Jak oddam normalny skok, to na pewno będzie lepiej - przyznał Wolny. Zapytany o to, czy nie brakuje mu cierpliwości, odparł, wskazując na jednego zawodnika: "Musimy sobie wmówić, że mamy zaufanie do tej osoby" Skoczek LKS Klimczok Bystra był jeszcze dopytywany o loteryjne konkursy w Ruce. Tam momentami było bardzo niebezpiecznie. Może nie było silnego wiatru, ale ten kręcił niemiłosiernie i to powodowało, że skoczkowie mieli wielkie problemy nad bulą. Jedni lecieli po 140 metrów, a inni lądowali na 70. metrze. - Nieważne, czy chcemy skakać w takich warunkach, czy nie. Musimy się dostosować do tego, co proponuje nam jury. Na treningach wiało bardzo mocno i przede mną zrezygnował nawet jeden z zawodników. To były hardcorowe zawody - opowiadał Wolny. Piątkowe kwalifikacje wygrał Austriak Daniel Tschofenig. Najlepszym z Polaków był Piotr Żyła, który zajął siódme miejsce. W konkursie zobaczymy siedmiu Biało-Czerwonych. Kwalifikacji nie przebrnęli Andrzej Stękała i zdyskwalifikowany Kacper Juroszek. Z Wisły - Tomasz Kalemba, Interia Sport