Od wielu lat głośno mówi się o tym, że nie mamy następców Kamila Stocha, Dawida Kubackiego i Piotra Żyły. Ciągle się przypomina wiek tych skoczków i to, że niebawem zejdą ze sceny. Czy właśnie jesteśmy świadkami tego procesu? Najpierw rywalizację o miejsce w kadrze przegrał Żyła, a teraz Stoch. Dla obu tych zawodników to musiał być cios. Wiślanin w przeszłości kilka razy przełykał gorycz porażki, ale dla Stocha to zupełna nowość. Co innego jest odpadać w kwalifikacjach, a co innego przegrywać wewnętrzną rywalizację. "Król Kamil" z odciętymi skrzydłami. To miejsce jest dla niego przeklęte Thomas Thurnbichler stawia na najlepszych Przed tygodniem, kiedy Żyła znalazł się poza kadrą na konkurs drużynowy, Thomas Thurnbichler, trener kadry pytał Adama Małysza, prezesa Polskiego Związku Narciarskiego, czy taka decyzja nie będzie problemem. Pewnie nie sądził, że po niespełna tygodniu będzie musiał stawać przed bardzo trudnym wyborem. Po treningach na Kulm stało się jasne, że będzie musiał skreślić albo Kubackiego, albo Stocha. Zdecydował, że lepiej rokuje ten pierwszy. Wciąż wierzę, że nasi najbardziej utytułowani zawodnicy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Pewnie Żyle i Stochowi zdarzą się jeszcze przebłyski, a Kubacki wciąż będzie walczyć przez cały sezon. Dla młodych skoczków to jednak sygnał, że nie ma pewniaków i każdy ma szansę. Z Tauplitz/Bad Mitterndorf - Tomasz Kalemba, Interia Sport