O tym, że kobiety w końcu dostaną prawo startu na jednej z największych skoczni świata mówi się od miesięcy. Warto jednak zaznaczyć, że formuła ich rywalizacji będzie mocno nietypowa. W finałowym konkursie Raw Air może bowiem wziąć udział tylko piętnaście czołowych zawodniczek klasyfikacji generalnej cyklu. Dodatkowo, zmagania nie będą zaliczać się do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata mimo, iż odbędą się pod egidą FIS. Historyczne loty kobiet. Polowanie na rekord? Rywalizacja na Vikersund to nie tylko historyczny debiut konkursu kobiet na tego typu obiekcie, ale i wielce prawdopodobna walka o nowy, nieoficjalny rekord świata pań. Obecny ma już 20 lat. Ustanowiła go Daniela Iraschko-Stolz, w 2003 roku skacząc w Bad Mitterndorf dokładnie 200 metrów. Wielki apetyt na niego ma Katharina Althaus. Potrójna mistrzyni świata z Planicy (zwyciężała na normalnej skoczni, w drużynie oraz konkursie drużyn mieszanych) przyznaje, że chce nie tylko pobić rekord, ale i go wyśrubować. Nawet Granerud czeka - Cieszę się że my, kobiety możemy wreszcie latać - mówiła, cytowana przez niemiecki "Eurosport". - To marzenie, które się spełnia - dodała. Halvor Egner Granerud przyznawał z kolei, że to prawdopodobnie najważniejszy konkurs w sezonie. Niemka znalazła się w gronie piętnastu zawodniczek, które zyskały prawo startu. Po środowym konkursie w Lillehammer zajmuje w "generalce" Raw Air drugie miejsce, tracąc do liderującej Emy Klinec nieco ponad 20 punktów. Obok tej dwójki "polatają" także: Selina Freitag, Anna Rupprecht (Niemcy), Maren Lundby, Silje Opseth, Anna Odine Stroem (Norwegia), Chiara Kreuzer, Eva Pinkelnig (Austria), Nika Kriżnar (Słowenia), Alexandria Loutitt, Abigail Strate (Kanada), Josephine Pagnier (Francja) i Jenny Rautionaho (Finlandia). Prawo startu ma także Julia Muehlbacher (15. w Raw Air), ale w rozmowie z mediami przekazała, że rezygnuje z niego z uwagi na małą liczbę skoków na dużym obiekcie oraz zaburzone przygotowania do sezonu. Historyczny konkurs obędzie się 19 marca (w niedzielę).