Na poprzednich mistrzostwach świata w lotach narciarskich, które rozgrywano w Planicy, Halvor Egner Granerud zdobył indywidualnie srebrny medal. Teraz tytułu wicemistrza świata nie obroni. Wszystko przez słaby występ w czwartkowych treningach. Norweg w swoich próbach wylądował kolejno na 172. i 198. metrze. To nie pozwoliło mu na dołączenie do drużyny, czyli otrzymania szansy na indywidualny występ w mistrzowskiej rywalizacji w Vikersund. Granerud nie planuje narażać się na psychiczny dyskomfort Sportowiec nie będzie tez mógł pełnić roli przedskoczka i udowodnienia tego, że potrafi dobrze skakać na skoczni mamuciej. Wszystko przez przepisy Międzynarodowej Federacji Narciarskiej. Granerud wciąż bowiem miał pewne szanse na udział w zawodach w zbliżający się weekend. "To beznadziejne. Nie do końca rozumiem, jaki to ma sens" - powiedział rozgoryczony Granerud dla norweskiego "Dagbladet", komentując wprowadzone przez FIS przepisy. "Trudno mi dostrzec logikę w tym, że nie będę mógł być przedskoczkiem w piątek i sobotę. W ten sposób mógłbym mieć okazję wskoczyć do zespołu" - dodał smutny sportowiec. Norweski zawodnik zapowiedział już, że jego obecność w Vikersund nie ma sensu i zamierza wrócić do domu. Nie ma zamiaru przyglądać się rywalizacji, co jeszcze pogłębiłoby jego smutek. "Nie zostanę w hotelu w Drammen, ale pojadę do domu. Nie planuję narażać się na ból związany z chodzeniem na skocznię i oglądaniem skoków narciarskich" - wyznał Halvor Egner Granerud. Czytaj też: Sandro Pertile zdradza plany. Będzie rewolucja w skokach narciarskich?