Za nami niedzielne zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich w fińskim Lahti. Na Salpausselce karty rozdawał wiatr. Rozegranie jedynej serii konkursu trwało aż 105 minut, a wcześniejsze kwalifikacje trwały półtorej godziny. Z pewnością z takiego obrotu spraw może się cieszyć Jan Habdas, który zajął ostatecznie jedenaste miejsce. Dotychczas jego najlepszą wywalczoną pozycją w PŚ była siedemnasta lokata z rumuńskiego Rasnova, gdzie jednak nie przyjechała niemal cała czołówka. Skoczek urodzony w 2003 roku nieco zaskoczył w wywiadzie przed kamerami Eurosportu, przyznając że jego miejsce nie jest do końca sprawiedliwe. - Taktuję ten wynik z przymrużeniem oka, zawody nie powinny być kontynuowane. Wyciągnąłem bardzo szczęśliwy los na tej loterii. Wszystko się poukładało. Cieszę się, ale te zawody nie były sprawiedliwe. Za 10 lat będę jednak pamiętał ten wynik - przyznał. Jan Habdas po konkursie w Lahti: "Jestem zmęczony sezonem" - W szatni powiedziałem, że fajnie gdyby odwołano rundę finałową, a wcześniej mówiłem, że chciałbym trafić na dobre warunki w pierwszej serii. Tak też się stało - zaśmiał się. - Te zawody nie pokazują, na jakim poziomie sportowym się znajduję. Nie będę się gniewał, jeśli nie pojadę do Planicy. Trener zadecyduje dobrze - dodał. Na słoweńskiej Letalnicy będzie latać sześciu Polaków. - Stojąc tam na górze, różne myśli przechodzą przez głowę. Bardzo bym się bał tam skoczyć, choć pewnie oddałbym próbę. Na pewno jestem bardzo zmęczony sezonem. Był długi i wymagający, dużo się w nim działo, ale mogę być z niego zadowolony - zakończył.