Kolejka na skoczni była tak duża, że w skoczkowie na oddanie swojej próby na obiekcie normalnym w kompleksie Średniej Krokwi w Zakopanem trzeba było czekać nawet kilkanaście minut. Poza kadrą A trenowała też kadra B oraz juniorzy. Do tego pojawili się Kazachowie i Czesi, a nawet Słowak. Towarzystwo było zatem międzynarodowe. Przełomowy moment. Powstanie gigant tuż przy polskiej granicy, ruszają prace Pierwsze skoki Polaków, to od razu rzuciło się w oczy Kadrowicze Macieja Maciusiaka zanotowali kilka naprawdę udanych skoków. Tych było znacznie więcej, niż tych zepsutych. Największe problemy miał chyba Piotr Żyła, ale on mówił, że z kolei o wiele lepiej skakał dzień wcześniej. To i tak nie ma znaczenia, jak te próby wyglądają w tej chwili. To przecież jest dopiero początek przygotowań i pierwsze skoki na igelicie. Co cię rzuciło w oczy na zgrupowaniu kadrowiczów w Zakopanem, to obecność trenera motorycznego. Do pracy z kadrą wrócił profesor doktor habilitowany Michał Wilk, który przyczynił się do wielkich sukcesów w czasach, gdy trenerem reprezentacji był Łukasz Kruczek. Co ciekawe, w ubiegłym roku kadra w ogóle nie miała trenera przygotowania fizycznego, a plany rozpisywał trener główny - Thomas Thurnbichler. Teraz Wilk rozpoczął pracę z naszymi skoczkami ledwie kilka dni po zakończeniu sezonu w Planicy i zawodnicy bardzo sobie chwalą przygotowanie siłowe. Dawid Kubacki mówi o restrukturyzacji kadry, a Piotr Żyła ogłasza koniec chaosu Najważniejsze jednak było to, jaka atmosfera panuje w drużynie. Ta - już gołym okiem widać - jest zupełnie inna. Skoczkowie podkreślają, że w drużynie jest wiele pozytywnej energii, czego brakowało w dwóch ostatnich latach. Po dziewięciu latach naszych skoczków znowu prowadzi polski trener. - Można powiedzieć, że mamy do czynienia z grubą kreską w polskich skokach. Przeorganizowaliśmy trochę to, co się dzieje w grupie. Mamy nowego trenera i w części nowy-stary sztab. Skupiamy się na robocie. Atmosfera jest bardzo dobra. Energii nie brakuje. Jest chęć do ciężkiej pracy. To są najważniejsze rzeczy. To, z czym mamy teraz do czynienia, nazwałbym restrukturyzacją w kadrze - mówił w rozmowie z Interia Sport Dawid Kubacki, który zanotował w krótkim czasie bolesny spadek ze szczytu w skokach narciarskich, na który przecież wspinał się mozolnie przez wiele lat. Złośliwi kibice mówią, że zmiana trenera była zachcianką starszyzny, a Maciusiak przyszedł głównie po to, by robić atmosferę. To głos starszyzny, ale też duże znaczenie ma to, co powiedział Paweł Wąsek, który przecież był liderem tej kadry ubiegłej zimy. Jako jedyny z Polaków stanął na podium. Do tego wcale nie cieszył się aż tak bardzo z odejścia Thurnbichlera. On zaufał w pełni Austriakowi i dobrze na tym wyszedł. - Na razie jest w kadrze bardzo dobra atmosfera. Widać, że wszyscy ufają trenerowi i planowi treningowemu, który przedstawił. Póki co, wygląda to dobrze i oby tak dalej - ocenił Wąsek. - Teraz mamy wszystko fajnie poustalane z trenerem. Każdy wie doskonale, co ma robić i nad czym pracować. Już teraz, w początkowej fazie przygotowań, atmosfera jest dużo lepsza niż była. To z pewnością wpłynie na nasze skoki. Jeśli w grupie jest dobra atmosfera, to człowiek jest wtedy też szczęśliwy i wesoły. To naprawdę jeden z tych czynników, które są ważne. Łatwiej też dzięki temu wstać rano na trening - dodał Jakub Wolny. Z Zakopanego - Tomasz Kalemba, Interia Sport