Podczas pierwszej serii konkursu w Bischofshofen doszło do mało przyjemnej i dość groźnej sytuacji. Po tym, jak Francisco Moerth odepchnął się od belki, jego narta została w miejscu i skoczek prawie przewrócił się na najeździe. Na szczęście skończyło się tylko na strachu. To nie pierwszy raz, kiedy Austriak miał problem z oddaniem skoku. W listopadzie zaliczył upadek przy okazji zawodów w Kuusamo. Ostatecznie austriacki zawodnik osiągnął 126,5 metra i przegrał w parze z Anze Laniskiem, który oddał skok na 140,5 m. To pozwoliło Słoweńcowi na zajęcie drugiej lokaty, zaraz za prowadzącym Halvorem Egnerem Granerudem. Trzeci był Dawid Kubacki. Do serii finałowej awansowali również Kamil Stoch (był 6.) i Piotr Żyła (uplasował się na 12. miejscu). Sensacyjny scenariusz! Kubacki i Granerud mogą... razem wygrać Turniej Czterech Skoczni Turniej Czterech Skoczni w Bischofshofen. Nie obyło się bez pomyłki W austriackiej części Turnieju Czterech Skoczni nie obyło się też bez drobnej wpadki realizatora telewizyjnej transmisji. Mierzący się w parze Karl Geiger i Marius Lindvik oddali swoje skoki, a następnie stanęli obok siebie, by poznać ostateczny werdykt starcia. Wówczas podpisano ich... na odwrót, co nie umknęło uwadze internautów. Mimo że to Lindvik okazał się lepszy i bezpośrednio zameldował się w finale, także niemiecki skoczek mógł cieszyć się z awansu. Znalazł się w piątce tzw. "szczęśliwych przegranych" (komplet "lucky losers": Karl Geiger, Daniel-Andre Tande, Clemens Leitner, Kristoffer Eriksen Sundal, Anders Fannemel). Po pierwszej serii z zawodami pożegnali się m.in. Stefan Hula i Jan Habdas. Granerud jak... Schlierenzauer! Wymowny gest, pretensje do sędziów