Sezon 2022/2023 w skokach narciarskich nabiera tempa. W Sapporo najlepiej spisał się reprezentant gospodarzy, Ryoyu Kobayashi, co było sporą niespodzianką, bowiem 25-latek w ostatnich tygodniach spisywał się poniżej oczekiwań. Teraz nabrał wiatru w żagle. Jednym z bohaterów zmagań na Okurayamie był zwycięzca 71. Turnieju Czterech Skoczni. Halvor Egner Granerud prezentuje bardzo dobrą formę, co przekłada się na jego pozycję w klasyfikacji generalnej. Do liderującego Kubackiego traci już tylko 48.pkt. Podopieczny Alexandra Stoeckla w rozmowie z lokalnymi mediami podzielił się wrażeniami przed kolejnymi zawodami. Skoczkowie wracają na "potwora". Ten obiekt ma złą sławę Kubacki ma się czego bać? Granerud nie zamierza być drugi w PŚ Norweg w wywiadzie dla "Daglbadet" wyznał, że gdyby nie sytuacja z kombinezonem w Kuusamo, jego strata do Kubackiego byłaby inna. W trakcie weekendu w Finlandii, 25-latek został dyskwalifikowany po pierwszej serii za nieprzepisowy strój, przez co wywalczył tylko 1 pkt. Skoczek skomentował również niecodzienną sytuację, która miała miejsce po konkursie w Japonii. Podczas dekoracji został nazwany Halvorem Egnerem Granerudem z... Polski. "Nie mam w planach zostać obywatelem polskim. Ale był to pierwszy konkurs od czasów Ruki, w którym na podium nie stanęli Polacy. Rozumiem, że spikerka nie do końca mogła uwierzyć, że nie było tym razem nikogo z Polski"- dodał rozbawiony. W rozmowie z lokalnymi mediami podopieczny Stoeckla odniósł się do rywalizacji z Kubackim. Sportowiec uważa, że po weekendzie w Austrii wiele może się zmienić. Widzi szansę na pokonanie reprezentanta Polski. Kapitalne wieści ze skoczni! Reprezentacja Polski ze srebrnym medalem