Skocznia w Willingen, mimo, iż przyciąga wielu kibiców i zawody tam porównać można do "naszego" święta skoków w Zakopanem ma już swoje lata. Dodatkowo - jest jedną z nielicznych obiektów w PŚ, który nie posiada sztucznie mrożonego najazdu. Tory są wciąż lodowe, co przy opadach deszczu sprawia spore problemy. Obiekt w Willingen pod pręgierzem! "Powinni coś zmodernizować albo im podziękować" Tak było też w niedzielę. Zbierająca się w nich woda hamowała zawodników i powodowała, że część z nich miała na najeździe spore problemy. Rzecz jasna przekładało się to na uzyskiwane odległości. O warunkach na rozbiegu mówił nawet Dawid Kubacki. - Przymarza, to lepi się do torów i zwalnia. W drugiej serii przed moim skokiem zaczynało mocniej padać i... niestety - komentował przed kamerą "Eurosportu". Do kondycji obiektu za naszą zachodnią granicą odniósł się w tej samej stacji działacz, Janusz Malik. - Przy takim deszczu tory lodowe mają za niskie frezy. Woda nie odpływa - analizował dodając, że w Willingen jego zdaniem "coś już nie działa". - Powinni coś zmodernizować albo im podziękować. Nie można się męczyć na skoczni żeby oddać dobry skok - grzmiał. - Ja nie rozumiem, dlaczego takie Niemcy, mając taką skocznię nie mogą czegoś takiego zrobić. Nie rozumiem o co chodzi, nie rozumiem też, dlaczego nie ma igielitu. To jakieś nieporozumienie - kontynuował. Warunki na skoczni oraz jej ogólna kondycja nie przeszkodziły jednak Halvorovi Egnerowi Granerudowi w zainkasowaniu dwóch kolejnych triumfów. Dzięki nim znacząco powiększył przewagę w "generalce" PŚ nad Dawidem Kubackim. Czy Polak zdoła zniwelować różnicę podczas zmagań w Lake Placid, które już za tydzień? To pokaże czas. Zobacz klasyfikację generalną Pucharu Świata 2022/23