Polscy kibice skupiają się przede wszystkim na poczynaniach reprezentacji prowadzonej przez Thomasa Thurnbichlera, co jest rzeczą oczywistą. Gołym okiem da się zauważyć, że biało-czerwoni mają duże problemy i wypadli ze światowej czołówki. Z najlepszymi rywalizuje obecnie tylko Paweł Wąsek, dla którego trwający sezon jest znakomity. Dawid Kubacki, Piotr Żyła, czy Kamil Stoch wciąż nie mogą nawiązać do swoich najlepszych czasów. To jedynie rodzi pytania, co dalej z tą dyscypliną sportu w Polsce. Choć pod względem organizacyjnym skoczkom niczego nie brakuje, nie ma młodych talentów, dających nadzieje na "lepsze jutro". Z zupełnie innymi problemami zmagają się natomiast Norwegowie. Co prawda zawodnicy z tego kraju plasują się w czołówce klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i nie odstają od stawki tak, jak Polacy, ale mają swoje poważne kłopoty. Problemy norweskich skoków. Ogromne długi Andreas Stjernen, cytowany przez PAP, zwrócił uwagę, że Norwegowie mają niskie prędkości na progu. "Powodem niskiej prędkości są wyraźnie narty i może to być struktura materiału, lecz moim zdaniem jest to ich szlifowanie. Nawet Johan Andre Forfang, który jest najlepszy z Norwegów jest wolniejszy na progu niż Austriacy" - powiedział były norweski skoczek. Słowa Stjernena potwierdza obecny szkoleniowiec Norwegów. Michał Dolezal wskazał największy problem Kamila Stocha. Nie ma żadnych złudzeń Okazuje się bowiem, że Skandynawowie nie mają pieniędzy na... maszyny do szlifowania nart. "Takie urządzenie kosztuje 100-150 tysięcy euro i trzeba jeszcze zatrudnić osobę do jego obsługi. My tych pieniędzy po prostu nie mamy" - przyznał ze smutkiem Magnus Brevig. Szkoleniowiec dodał jednocześnie, że cała uwaga została skupiona na poprawianiu kombinezonów, a na inne rzeczy po prostu nie starczyło funduszy. Ze słów szefa norweskich skoczków, Jana Erika Aalbu wynika, że federacja tak naprawdę nie ma już żadnych pieniędzy, a sytuacja finansowa jest dramatyczna. Zadłużenie reprezentacji ma wynosić na ten moment 650 tys. euro, co w przeliczeniu na złotówki daje blisko 3 mln. "My w tym sezonie po prostu nie mamy pieniędzy, a bez nich mało można zrobić. Tak jak to bywa w życiu, kiedy jesteś biedny, drogie rzeczy stają się niedostępne i pozostaje jazda z zaciągniętym hamulcem ręcznym" - mówił trener reprezentacji Norwegii.