Fortuna dla skoczków. Chodzi o spore pieniądze, federacja nagle ogłosiła
Zurych stał się na chwilę stolicą sportów zimowych. Do Szwajcarii zjechali się najważniejsi działacze międzynarodowej federacji, by debatować na temat przyszłości. Sporo zmieni się choćby w skokach narciarskich. Od przyszłego sezonu zostaną wprowadzone żółte oraz czerwone kartki za nieprzepisowe modyfikacje sprzętu. Okazuje się, że to nie wszystko. Za kilka miesięcy wzrosną zarobki zawodników. Ci najlepsi mogą zyskać fortunę.

Czerwcowa Rada FIS przyniosła mnóstwo pozytywnych zmian dla skoków narciarskich. Ta najważniejsza dotyczy wymyślenia sposobu na to, jak walczyć z nielegalnie modyfikowanym sprzętem. Nikt nie chce już przeżywać powtórki z niedawno zakończonego sezonu, gdy zabrakło czołowych Norwegów w końcówce Pucharu Świata. Skandynawów przyłapano na gorącym uczynku podczas globalnego czempionatu. I postanowiono nie tylko odebrać im medale, ale też zawiesić, by przemyśleli swój błąd.
Od nadchodzącej edycji elitarnych zimowych zmagań zostaną wprowadzone żółte oraz czerwone kartki. Pierwsze wykroczenie to tylko ostrzeżenie. Po drugim skoczek opuści najbliższe zawody. Są też dla sportowców zmiany zdecydowanie przyjemniejsze. Chodzi o zarobki. "Członkowie Rady zagłosowali za zwiększeniem nagród pieniężnych o 20% w zawodach Pucharu Świata FIS we wszystkich dyscyplinach, przy czym 10% będzie gwarantowane przez FIS, a dodatkowe 10% będzie dobrowolnie pokrywane przez każdy Lokalny Komitet Organizacyjny" - ogłoszono na oficjalnej stronie federacji.
Czołowi skoczkowie się ucieszą. Mogą szykować się na wzrost zarobków
Czołowi skoczkowie mają więc do podniesienia fortunę. Obecnie triumfator konkursu indywidualnego dostawał na konto 13 000 franków szwajcarskich, a więc prawie 60 000 złotych. Po 10-procentowym wzroście kwota ta wyniesie 14 300 franków szwajcarskich, czyli około 65 000 złotych. Najlepsi zawodnicy mogą więc zgarnąć zdecydowanie większe pieniądze niż w latach poprzednich. Gdyby zmiany obowiązywały już od sezonu 2024/25 to na przykład otwierający listę Daniel Tschofenig zamiast 372 550 franków szwajcarskich, zarobiłby ich ponad 400 000.
Dla skoczków to istotna zmiana, ponieważ większość z nich nie ma finansowego spokoju. Najlepszy na to przykład? Niedawna wypowiedź Aleksandra Zniszczoła dla Interia Sport. "Tradycją Memoriału Olimpijczyków są nagrody pieniężne dla tych, co staną na podium. Przyda się ona, bo poszukuję głównego sponsora. Nie jest to łatwe, więc w takiej sytuacji każdy grosz się liczy" - przyznał Tomaszowi Kalembie.
Zobacz również:
- Klemens Murańka wraca na skocznię w nowej roli. I cytuje Zenka Martyniuka
- Stoch wyruszył z żoną z podróż. Wyjazd szybko zamienił się w koszmar
- Świat skoków w żałobie. Nie żyje medalista mistrzostw świata juniorów
- Profesor odmawiał wielu, ale Maciejowi Maciusiakowi nie potrafił. Ma pomóc w powrocie polskich skoczków na szczyt


