Nadchodzący sezon skoków narciarskich z pewnością nie będzie należał do nudnych. Zadbali o to przedstawiciele FIS. Inauguracyjne zawody na igelicie, czy rywalizacja duetów to jedynie kilka ze zmian, jakie wprowadziła Międzynarodowa Federacja Narciarska. Jak informują dziennikarze "TVP Sport", zmiany pojawią się także jeśli chodzi o konkursy drużynowe. Według władz, ma to być powrót do sytuacji sprzed pandemii. Jest nowe wsparcie dla Kamila Stocha i spółki! Thurnbichler odsłania kulisy Powrót do dawnych zasad w skokach narciarskich. Ale czy na dobre? Przypomnijmy, że niedługo po wybuchu pandemii koronawirusa FIS postanowił ułatwić życie zawodnikom. Postanowiono wtedy, że skoczkowie otrzymywać będą punkty do Pucharu Narodów, nawet gdy na starcie pojawi się jedynie sześć reprezentacji. Wcześniej, aby takowe punkty przyznano, w konkursie drużynowym musiało wziąć udział osiem ekip. FIS chce teraz wrócić do dawnych zasad, co może nie spodobać się zawodnikom. Dlaczego? Ponieważ od kilku już sezonów pojawia się ten sam problem - podczas wielu zawodów Pucharu Świata na start decyduje się znacznie mniejsza liczba skoczków narciarskich, niż chociażby kilka lat temu. Teraz coraz częściej zdarza się, że na liście startowej kwalifikacji pojawia się mniej niż 50 nazwisk, przez co zastępowane są one prologami. Podobna sytuacja ma miejsce podczas konkursów drużynowych. Co więc, gdy na starcie pojawi się mniej niż osiem reprezentacji? Wtedy będą to konkursy bez pucharowych punktów. Zawodnikom ciężko będzie się więc zmotywować, by podczas takich zawodów walczyć o czołowe lokaty. Rywal Kamila Stocha rozstał się z partnerką. I to w takim momencie