Na ten moment czekali kibice skoków narciarskich. W ubiegły weekend w fińskiej Ruce odbyła się inauguracja Pucharu Świata, w której udział wzięło 58 zawodników z 14 państw. Finowie już podczas pierwszego z dwóch konkursów indywidualnych skorzystali z kwoty narodowej, wystawiając do piątkowych kwalifikacji ośmiu reprezentantów. Była to, trzeba przyznać, dobra decyzja. W sobotniej rywalizacji udział wzięło bowiem aż sześciu Finów. Thomas Thurnbichler zdradził przyczynę słabych skoków Polaków. Wskazał, co trzeba zrobić W ten weekend skoczkowie narciarscy o pucharowe punkty walczyć będą na obiektach w Lillehammer. Norweska reprezentacja, jako gospodarz, również ma prawo wystawienia kwoty narodowej, z czego Skandynawowie oczywiście skorzystali. Jeśli chodzi o Puchar Świata kobiet, przed własną publicznością zaprezentuje się dziewięć zawodniczek - Silje Opseth, Anna Odine Strøm, Thea Minyan Bjoerseth, Eirin Maria Kvandal, Kjersti Græsli, Ingvild Synnøve Midtskogen, Nora Midtsundstad, Heidi Dyhre Traaserud oraz Mathilde Selbekk. Sytuacja wygląda podobnie, jeśli chodzi o panów. Alexander Stoeck przekazał w mediach społecznościowych, że w sobotnim konkursie wystartują zawodnicy, których oglądać mogliśmy w Ruce, a więc Johann Andre Forfang, Daniel Andre Tande, Marius Lindvik, Kristoffer Eriksen Sundal, Fredrik Villumstad oraz Halvor Egner Granerud. Podczas niedzielnej rywalizacji dołączą do nich jeszcze Robin Pedersen, Robert Johansson, Benjamin Oestvold i Bendik Jakobsen Heggli. Stefan Kraft pewny siebie, wskazał swój najmocniejszy punkt. To pomoże mu zdobyć Kryształową Kulę? Robin Pedersen wraca do Pucharu Świata. W Lillehammer powalczy o punkty Mieliśmy okazję porozmawiać z Robinem Pedersenem, dla którego występ w Lillehammer będzie powrotem do Pucharu Świata po ponad rocznej przerwie. Choć jeszcze kilka lat temu regularnie powoływany był do kadry Alexandra Stoeckla, w ostatnim sezonie 27-latek występował głównie w Pucharze Kontynentalnym, w zawodach najwyższej rangi FIS ostatni raz udział wziął natomiast w marcu 2022 roku, kiedy to o pucharowe punkty walczył na skoczni do lotów narciarskich w Planicy. Norweski skoczek przyznał, że marzy mu się powrót do drużyny narodowej. Decyzja Międzynarodowej Federacji Narciarskiej odnośnie zmniejszenia kwot startowych dla czołowych nacji z pewnością nie pomaga 27-letniemu zawodnikowi spełnić jego marzenia. Dostanie się do kadry narodowej jest bowiem obecnie jeszcze trudniejszym zadaniem, w szczególności dla Norwegów, Niemców, Austriaków i Słoweńców, gdzie zaplecze jest bardzo liczne. Pedersen przyznał, że nie rozumie działań podjętych przez FIS. Choć Robin Pedersen nie wywalczył jeszcze powrotu do Pucharu Świata, uważnie obserwuje on rywalizację swoich kolegów po fachu. Zdradził nawet, kto jego zdaniem liczyć się będzie w walce o Kryształową Kulę na koniec sezonu. "Stawiam na Stefana Krafta i Andreasa Wellingera. Austriak jest mocny, ale Niemiec będzie walczył zaciekle" - przyznał. W Lillehammer o pucharowe punkty walczyć będą także nasi reprezentanci. Thomas Thurnbichler nie zdecydował się na zmiany i do Norwegii zabrał ze sobą zawodników, którzy wzięli udział w inauguracji sezonu. Harald Rodlauer postawił natomiast na Natalię Słowik, Polę Bełtowską i Annę Twardosz. Cios dla mistrza świata. Poza kadrą na PŚ. Jest reakcja