Do końca Pucharu Świata zostały dwa weekendy - ten w Lahti i Planicy. Przed skoczkami jeszcze pięć konkursów, w tym trzy indywidualne, rywalizacja zespołowa i duety. Jan Hoerl ma więc trzy okazje, by odrobić 94 punkty do Daniela Tschofeniga i odebrać mu Kryształową Kulę. W ostatnim czasie skraca dystans, wiele wskazuje na to, że o wszystkim może zdecydować mogą ostatnie zawody w niedzielę 30 marca. To byłby wymarzony scenariusz dla kibiców. Adam Bucholz ze Skijumping.pl zebrał statystyki. Obecna strata Hoerla jest 10. najmniejszą na 3 konkursy przed końcem, obejmując okres bieżącego systemu punktowania. 9 przypadków z mniejszą liczbą oczek do odrobienia kończyło się w 5 przypadkach utrzymaniem pozycji przez lidera, a w 4 jej utratą. Hoerl ma więc szanse na doprowadzenie do remisu 5:5 w tym aspekcie. Tschofenig z pewnością czuje oddech swojego rodaka na plecach. PZN ogłosił ws. Piotra Żyły. Zrobi to po 16 sezonach przerwy Jan Hoerl atakuje z większego dystansu. Chce być jak Schmitt i Goldberger Do wyprzedzania na "ostatniej prostej" zdolni byli Adam Małysz w sezonie 2006/07 ("ofiarą" padł Anders Jacobsen), Primoz Peterka (1997/98, wyprzedził Andreasa Widhoelzla i Kazuyoshiego Funakiego), Martin Schmitt (1998/99, pokonał Janne Ahonena) oraz Andreas Goldberger (1995/96, wygrał z Nikkolą Ari-Pekką). Każde z tych dokonań ma swoją historię. Małysz wykorzystał zapaść Jacobsena w nordyckiej końcówce sezonu. Peterka miał zaledwie 19 lat i dokonał tej sztuki, nie dochodząc w aż czterech konkursach do rundy finałowej. Z kolei Schmitt i Goldberger musieli gonić z największego dystansu (odpowiednio 76 i 77 punktów). Osiągnięcie tych dwóch ostatnich teraz może wyznaczać drogę Hoerlowi i motywować go do końcowej ofensywy. Kolejny cios w Norwegów. Niemiec nie wierzy rywalom, wypalił prosto z mostu