W tym sezonie polscy kibice obserwujący na bieżąco poczynania naszych skoczków narciarskich na arenach międzynarodowych boleśnie przekonali się o tym, że nie bez powodu istnieje powiedzenie "uważaj, czego sobie życzysz". Przez ostatnie lata wielokrotnie powtarzano bowiem, że byłoby świetnie, gdyby zarówno panie, jak i panowie prezentowali na skoczniach ten sam poziom. I tak też się stało. Niestety, to nie kadra kobiet zaczęła nagle odnosić imponujące sukcesy. Wręcz przeciwnie - to podopieczni Thomasa Thurnbichlera spisują się obecnie poniżej jakichkolwiek oczekiwań. Dla "Biało-Czerwonych" jest to jeden z najgorszych sezonów od wielu lat. Najlepszym obecnie reprezentantem naszego kraju jest bowiem Aleksander Zniszczoł, który w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zajmuje odległe 22. miejsce. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda u pań. Ekipa Haralda Rodlauera bowiem przedwcześnie zakończyła sezon. Podopieczne austriackiego szkoleniowca nie pojechały bowiem do Trondheim i wróciły do ojczyzny. Koniec sezonu dla polskich skoczkiń. Fatalne wyniki podopiecznych Haralda Rodlauera Reprezentantki naszego kraju w Pucharze Narodów zajmują dopiero 15. miejsce. Tej zimy udało im się bowiem zdobyć jedynie osiem punktów do klasyfikacji generalnej. Co więcej, wszystkie te punkty wywalczyła jedna zawodniczka, a mianowicie Anna Twardosz, która zaledwie dwukrotnie kwalifikowała się do serii finałowej. 22-latka zdobyła punkty w Willingen i w Lahti. Statystyki liderki naszej kadry nie robią wrażenia także biorąc pod uwagę występy w konkursach Pucharu Świata. Do kwalifikacji Polka przystępowała bowiem 22 razy i zaledwie 13 razy zdołała wywalczyć prawo startu w zawodach. Jeszcze więcej powodów do niezadowolenia mają pozostałe podopieczne Haralda Rodlauera. Pola Bełkowska tej zimy udział w kwalifikacjach wzięła 17 razy. Zaledwie w czterech przypadkach udało jej się później awansować do konkursu. Nieco lepsze statystyki ma po sezonie 2023/2024 Nicole Konderla. Najlepsza z "Biało-Czerwonych" z poprzedniego sezonu może pochwalić się 25-procentową skutecznością - w kwalifikacjach wystartowała bowiem cztery razy i raz wywalczyła prawo startu w zawodach. Najsłabiej spisała się Natalia Słowik. 18-letnia debiutancka do kwalifikacji przystąpiła aż 13 razy, jednak ani razu nie znalazła się w gronie zakwalifikowanych do konkursu zawodniczek. Wielka zapaść Kamila Stocha. Tak źle nie było od 15 lat