W sobotnich zawodach Pucharu Świata w skokach narciarskich w Willingen Aleksander Zniszczoł pobudził wyobraźnię polskich kibiców. 29-latek na półmetku konkursu zajmował trzecie miejsce i choć ostatecznie nie stanął na podium, spadając na ósmą lokatę, jego występ można było uznać za udany. Znacznie gorzej poradzili sobie jego koledzy z reprezentacji Polski - Dawid Kubacki był 23., a Kamil Stoch i Piotr Żyła zakończyli swój występ na pierwszym skoku. Nowy dzień przynosi jednak nowe nadzieje, a tym razem i dobrą wiadomość. Trener Thomas Thurnbichler może liczyć w niedzielę na wzmocnienie swojej kadry. Dołączył do niej Paweł Wąsek, który nie wziął udziału w piątkowych kwalifikacjach z powodu przeziębienia. Skoki narciarskie. Kuriozalna scena, sensacyjne wyznanie Thomasa Thurnbichlera. Trener Polaków ujawnia To właśnie Paweł Wąsek pojawił się podczas niedzielnych kwalifikacji na belce jako pierwszy z "Biało-Czerwonych". W wietrznych, trudnych warunkach spisał się... delikatnie mówiąc - słabo. Skoczył tylko 101,5 m. Musiał więc liczyć na serię fatalnych prób kolejnych zawodników, by liczyć na prawo występu w konkursie. Niebawem na rozbiegu pojawiło się czterech Polaków z rzędu. Kamil Stoch pozytywnie zaskoczył, osiągając 136,5 metra. Po swojej próbie był drugi, do prowadzącego Niko Kytosaho tracił 10 punktów z uwagi na bardziej sprzyjające warunki wietrzne. Aleksander Zniszczoł tym razem wylądował trochę bliżej niż zazwyczaj w ten weekend (128,5 m), ale nie miał problemu z uzyskaniem awansu. Ze słabej strony pokazał się Dawid Kubacki (117 m). Choć uzyskał przepustkę do głównych zawodów, będzie musiał podnieść poziom, jeśli chce pojawić się w drugiej serii. Kwalifikacje w Willingen: Koszmar Piotra Żyły Jako ostatni z podopiecznych Thomasa Thurnbichlera na belce startowej zasiadł Piotr Żyła. Uzyskał drugą najgorszą prędkość najazdową (86,2 kilometra na godzinę), a tuż po wyjściu z progu nieco opadły mu narty, przez co nie uzyskał odpowiedniej wysokości lotu. Osiągnął zaledwie 104,5 metra, co oznaczało złe wieści. Polaka sklasyfikowano na trzecim miejscu w gronie skoczków oczekujących na wskoczenie do pięćdziesiątki. Oznaczało to, że jeszcze trzech skoczków musi znaleźć się za Żyłą, by ten awansował do konkursu. Cud się nie wydarzył - mistrz świata z Planicy niedzielny konkurs będzie mógł obserwować tylko jako widz, tak samo jak Wąsek. Ostatecznie Stoch zajął 12. lokatę, Zniszczoł był 30., Kubacki 40., Żyła 53., a Wąsek 56. Seria kwalifikacyjna padła łupem Mariusa Lindvika, który wyprzedził o 12,1 punktu swojego rodaka, sobotniego zwycięzcę i rekordzistę skoczni Johanna Andre Forganga. Trzecia pozycja dla Austriaka Michaela Hayboecka. Konkurs rozpocznie się o godzinie 16:10.