Po bardzo udanym konkursie drużynowym, w którym Polacy zajęli trzecie miejsce, a także po udanych kwalifikacjach, nadzieje przed konkursem PŚ w Lahti były w naszej reprezentacji spore. Szczególnie Kamil Stoch, będący w Finlandii był w bardzo dobrej formie, mógł liczyć na to, że włączy się do walki o czołowe lokaty. PŚ w Lahti: Loteryjne warunki na skoczni Konkurs, który rozpoczął się w kiepskich warunkach i był kilkukrotnie przerywany, dla nas akurat zaczął się całkiem nieźle, bowiem pierwszy z Polaków Jan Habdas spisał się świetnie i skoczył 124 metry, zapewniając sobie awans do drugiej serii. Tuż po nim skakał Tomasz Pilch, ale on z kolei trafił na fatalne warunki w powietrzu i osiągnął tylko 84,5 metra, co kompletnie pozbawiło go szans walki o drugą serię. Długo na swoją próbę musiał czekać Aleksander Zniszczoł, bo podmuchy na skoczni były zbyt mocne. Kiedy jednak udało mu się w końcu oddać swój skok, trafił na świetnie warunki i wylądował na 129. metrze! Miał jednak sporo punktów odjętych za wiatr i znalazł się za Habdasem. Tuż po jego skoku postanowiono obniżyć rozbieg. I już z niższej belki Paweł Wąsek osiągnął 123 metry i znalazł się zaledwie 0,1 pkt za Habdasem. W tym momencie Polacy zajmowali wszystkie trzy miejsca na podium, a ostatecznie byli odpowiednio na 11., 12. i 14. pozycji. Pierwsza seria ciągnęła się bardzo długo. Sędziowie co rusz musieli zdejmować zawodników z belki i czekać na lepsze warunki. Czegoś takiego doświadczył także Kamil Stoch, który niestety oddał nieco rozczarowującą próbę i osiągnął 117,5 metra, mimo dwunastu punktów odjętych za wiatr. To dało mu dopiero 18 miejsce. Pech Żyły, kapitalny skok Kobayashiego O sporym pechu może mówić Piotr Żyła. On także musiał czekać długo na swoją próbę, nie trafił na najlepsze warunki i osiągnął 120,5 metra. Lot Polaka był niespokojny, co było widoczne również w notach sędziowskich. I ostatecznie nasz zawodnik uplasował się na 20. pozycji. Na prowadzeniu po pierwszej serii był Japończyk Ryoyu Kobayashi, który skoczył aż 136,5 metra, wyprzedzając o 4,1 punktu Stefana Krafta. Jak się okazało, jury bardzo szybko podjęło decyzję, że w takich warunkach nie ma sensu rozgrywać drugiej serii i zakończyło ten dość loteryjny konkurs. Japoński zawodnik mógł więc cieszyć się z wygranej, natomiast z miejsca na podium Kraft i trzeci Karl Geiger. Kompromitującą próbę zaliczył Halvor Egner Granerud, który skoczył 95 metrów i był 46. Czytaj także: Mistrza świata z Planicy musiał się wycofać Oceń występ "Biało-Czerwonych" w Lahti! - Dołącz do dyskusji na FB