Po współzawodnictwie w Willingen na początku lutego Puchar Świata w skokach narciarskich przeniósł się w dalekie - z perspektywy Europy - strony, trafiając kolejno do amerykańskiego Lake Placid oraz do japońskiego Sapporo. Teraz jednak zawodnicy wrócili na "Stary Kontynent" - a konkretnie do Oberstdorfu. To właśnie tam, na mamucie o rozmiarach K-200 (HS 235) w piątek 23 lutego odbyła się rywalizacja duetów, w której najlepsi okazali się Słoweńcy - przed Norwegami i Austriakami. Na kolejny dzień zaplanowano z kolei pierwszy z dwóch konkursów indywidualnych. Wpadka Dawida Kubackiego, popis Słoweńców Przed konkursem rozegrano przeniesione z czwartku kwalifikacje. Z niezłej strony pokazali się Polacy, którzy w komplecie zameldowali się w pierwszej serii. Najlepszym z naszych był Aleksander Zniszczoł, który po skoku na 224 metry zajął bardzo dobrą dziesiątą lokatę. Równych sobie nie miał lider Pucharu Świata Stefan Kraft, który zgłosił akces do walki również i małą Kryształową Kulę za loty narciarskie. Dobrą dyspozycję z kwalifikacji potwierdził Kamil Stoch, który w pierwszej serii konkursowej skoczył 204 metry i pewnie awansował do drugiej serii, plasując się na 21. miejscu na półmetku rywalizacji. Pół metra bliżej wylądował Piotr Żyła, ale w przeciwieństwie do skoczka z Zębu miał mniejszy wiatr w plecy, a przy tym niższe noty i ostatecznie był klasyfikowany na 26. lokacie. Niestety sporą wpadkę zaliczył Dawid Kubacki. Skok na odległość 177 metrów był jedną z najsłabszych prób w całym konkursie i nie pozwolił na awans do drugiej serii. Kubacki był 39., czyli przedostatni, ale tylko dlatego, że zdyskwalifikowano Norwega Sindre Joergensena. Ponownie najlepiej z naszych zawodników spisał się Aleksander Zniszczoł. Choć, podobnie jak Stoch, miał bardzo złe warunki wietrzne, to skoczył 210 metrów i po pierwszej serii był dwunasty. Na prowadzeniu znajdował się Peter Prevc, który skoczył 230,5 metra, o pół metra dalej niż kolejny ze Słoweńców Timi Zajc. To był w ogóle popis zawodników z tego kraju, bo na czwartej pozycji na półmetku był Domen Prevc. Rozdzielił ich tylko Stefan Kraft. Błysk Kamila Stocha, zwycięstwo Zajca Pierwszym z Polaków w drugiej serii był Żyła, który jednak nie zachwycił i osiągnął tylko 198 metrów. Jednak po dyskwalifikacji Davide Bresadoli utrzymał 26. lokatę. Zupełnie inaczej po swoim skoku mógł czuć się Stoch. Mistrz olimpijski w swojej drugiej próbie poszybował na 221 metrów, dzięki czemu przesunął się na dwunastą pozycję. I pierwszy raz od bardzo dawna był naprawdę zadowolony ze swojej próby, długo ciesząc się z siedzenia na miejscu dla lidera. Aleksander Zniszczoł skoczył 219,5 metra, co wydawało się niezłym rezultatem, ale różnice w czołówce były niewielkie, w efekcie czego nasz zawodnik spadł na 19. lokatę. Walkę o zwycięstwo w konkursie, którego druga seria była naprawdę emocjonująca i pełna dalekich lotów, stoczyli Stefan Kraft i koalicja słoweńskich skoczków. Austriak skoczył 225,5 metra, wysoko zawieszając poprzeczkę. Zajc skakał z obniżonego na prośbę trenera rozbiegu, ale absolutnie nie przeszkodziło mu to w oddanie kapitalnego skoku. Słoweniec wylądował bowiem na 230. metrze! Prowadzący po pierwszej serii Peter Prevc wylądował o dwa metry dalej, ale bonus za obniżony rozbieg dał wygraną Zajcowi, natomiast kończący w tym sezonie karierę skoczek spadł na drugą lokatę. Podium dopełnił Kraft, czwarty był Michael Hayboeck, piąty Domen Prevc.