Nazwisko Ahonen doskonale kojarzy chyba każdy fan sportów zimowych, a w szczególności skoków narciarskich. Przez wiele lat na arenach międzynarodowych ogromne sukcesy odnosił bowiem Janne Ahonen, który jest jednym z najbardziej utytułowanych fińskich zawodników w historii tej dyscypliny sportowej. Gdy w marcu 2008 roku multimedalista olimpijski ogłaszał zakończenie kariery, mało kto przypuszczał, że za kilkanaście lat w konkursach skoków narciarskich udział będzie brał jego syn, Mico. 22-latek w oficjalnych zawodach międzynarodowych rozgrywanych pod egidą FIS pierwszy występ zaliczył w sierpniu 2016 roku. Wówczas wystartował on w konkursach rangi FIS Cup w Kuopio. W kolejnych latach próbował on swoich sił jeszcze w Pucharze Kontynentalnym. W sezonie 2023/2024 wreszcie otrzymał on szansę i znalazł się w kwocie narodowej na zawody inauguracyjne Pucharu Świata w Ruce. Wówczas udało mu się zająć 44. miejsce. O zdobycie pierwszych w karierze punktów do klasyfikacji generalnej młody Fin starał się jeszcze podczas weekendu w Lahti, jednak bez powodzenia. Wielkie zmiany w kadrze skoczków. Może być bomba. PZN kończy rozmowy Fatalny upadek Mico Ahonena podczas treningu. Fin usłyszał ostateczną diagnozę Pod koniec marca w mediach znów zrobiło się głośno o synie legendarnego skoczka narciarskiego. Dziennikarze nie mieli jednak dobrych informacji do przekazania fanom sportów zimowych. 22-letni Fin bowiem podczas jednego z treningów w Lahti zaliczył okropny wypadek, po którym musiał zostać natychmiast przetransportowany do szpitala. Po kilkunastu dniach o sytuacje swojego potomka w rozmowie z portalem "yle.fi" zapytany został Janne Ahonen. Jak się okazuje, stan zdrowia 22-latka po upadku w Lahti jest znacznie poważniejszy, niż pierwotnie przypuszczano. Podczas upadku doszło bowiem u niego do zerwania więzadła krzyżowego przedniego oraz urazy łąkotki. "Lekarze prognozują, że czas powrotu do zdrowia zajmie mu od 9 do 12 miesięcy. (....) Pierwsze informacje wynikające ze zdjęć rentgenowskich były znacznie bardziej obiecujące niż te, które następnie uzyskano po wykonaniu rezonansu magnetycznego. Na szczęście młodzi mężczyźni mają dość odwagi i cierpliwości, aby skutecznie przejść rehabilitację" - przekazał emerytowany już skoczek. Dla Mico, który poszedł w ślady ojca i podobnie jak on karierę skoczka narciarskiego łączy z wyścigami dragsterów, nie jest to dobra informacja. Młody Fin będzie musiał bowiem zrezygnować z dwóch wielkich pasji i powstrzymać się od rywalizacji na około rok. Podejrzewano złamanie kręgosłupa. Polski skoczek był objawieniem końca zimy