Markus Eisenbichler przez ostatnie lata był kluczową postacią z niemieckiej kadrze skoczków narciarskich. Kibice nie kryli więc zaskoczenia, gdy Stefan Horngacher nie zdecydował się na skorzystanie z usług jednego ze swoich najlepszych zawodników zarówno podczas zawodów inauguracyjnych w Ruce, jak i podczas kolejnych weekendów Pucharu Świata. Polacy bliscy powrotu na szczyt? Słowa legendy dają nadzieję Markus Eisenbichler zawodzi nawet w Pucharze Kontynentalnym. Słabe wyniki wielkiego mistrza Podczas gdy reprezentanci Niemiec z Andreasem Wellingerem na czele w konkursach cyklu najwyższej rangi radzą sobie bez większych zarzutów, ich kolega z kadry ma problemy ze znalezieniem się w czołówce zawodów Pucharu Kontynentalnego. Podczas weekendu w Lillehammer Niemiec zawody ukończył kolejno na 14. i 23. miejscu. Nie najlepiej mistrz świata w 2019 roku radził sobie także podczas zawodów w Ruce. Wówczas zajął 16. i 26. miejsce. Największą wpadkę 32-latek zaliczył jednak przed własną publiczną podczas weekendu w Klingenthal. Pierwszy z konkursów zakończył on na 47. miejscu. W drugim konkursie również nie zdobył punktów do klasyfikacji generalnej - ostatecznie zajął bowiem dopiero 32. miejsce. Nie tak dawno na temat nagłego spadku formy kolegi po fachu wypowiedział się były już skoczek narciarski Sven Hannawald. W rozmowie ze "Sportschau.de" odniósł się on do nieciekawej sytuacji zawodnika, który jeszcze w ubiegłym sezonie był kluczowym zawodnikiem w ekipie Stefana Horngachera. Jeśli Markus Eisenbichler nie poradzi sobie z problemami, może on nawet pożegnać się z Pucharem Kontynentalnym i trafić do cyklu FIS Cup. Nie oznacza to jednak, że 32-latek nie ma już szans wrócić na szczyt. W podobnej sytuacji kilka lat temu znalazł się Andreas Wellinger, który miał problemy z awansem do serii finałowej podczas konkursów najniższej rangi. Obecnie, co ciekawe, Niemiec jest wiceliderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Najgorszy start Dawida Kubackiego w TCS od wielu lat. "Nie żałuję tej decyzji"