Zawody Pucharu Świata w Bad Mitterndorf nie ułożyły się dla Dawida Kubackiego w wymarzony sposób. W obu konkursach w lotach nie zaprezentował swojej najlepszej dyspozycji, co pozwoliło mu na zajęcie 10. i 17. miejsca. Jest to jego najgorszy wynik w obecnym sezonie. Fenomenalną formę udowodnił za to Halvor Egner Granerud, który triumfował dwukrotnie. Tym samym Norweg nie tylko wyprzedził polskiego skoczka w klasyfikacji generalnej PŚ, ale też błyskawicznie zbudował sobie nad nim w miarę solidną przewagę. Obecnie obu panów dzieli 112 punktów. Sam Kubacki wcale nie załamuje rąk. Wręcz przeciwnie, jest zmotywowany, by nadal skutecznie walczyć o Kryształową Kulę. "Najbardziej żałuję tego, że zabrakło stabilności. Teraz nic więcej się nie wykombinuje, tylko trzeba wyciągnąć wnioski i pracować dalej. Załamywać się też nie ma co, bo sezon jest długi i może przynieść jeszcze wiele fajnych momentów. Nie ma wątpliwości, że w ten weekend byłem rozregulowany. To jest jednak tylko kwestia spokojnego podejścia do kolejnych konkursów i wszystko powinno być dobrze" - uspokoił kibiców. W dużo lepszym nastroju z Austrii wyjeżdża Granerud. "To był wspaniały weekend, choć zabrakło mi trochę naprawdę długich skoków, by mieć jeszcze większą radość z latania. Ale same skoki były bardzo dobre. Myślę, że dziś jury wykonało dobrą robotę, pilnując odpowiednio naszych prędkości najazdowych. To był cudowny weekend, z piękną pogodą dzisiaj" - powiedział po wszystkim cytowany przez skijumping.pl. Przy okazji nawiązał do swojego dość emocjonalnego zachowania po finałowym skoku. "Brutalna" siła Graneruda. Fatalny werdykt dla Kubackiego. Norwegowie pewni Halvor Granerud wyjaśnia swoje zachowanie po finałowym skoku w PŚ. Chodziło o... urodziny jego siostry W niedzielnym konkursie na Kulm Halvor Ganerud oddał dwa świetne skoki. W pierwszej serii popisał się próbą na 234,5 metra, a w drugiej wylądował o pół metra dalej. To pozwoliło mu na wygranie zawodów. Drugi był Timi Zajc ze stratą 4,1 pkt. Na trzecim stopniu podium stanął Stefan Kraft. Najlepszy z Polaków był Piotr Żyła, który zajął 6. miejsce. Głośno jest nie tylko o wynikach zawodów, ale również o zachowaniu Norwega po finałowym skoku. Wykonał gest machania lassem i zatańczył przed kibicami zgromadzonymi na skoczni. Okazuje się, że wcale nie było to jedynie okazanie radości, jak sądziło wielu fanów. Za "numerem" Graneruda kryło się coś więcej. Właśnie w taki sposób świętował urodziny bliskich mu osób. "Mój dziadek miał wczoraj urodziny, a moja siostra ma je dzisiaj, więc to były dla mnie bardzo radosne dwa dni. Taki weekend na pięć gwiazdek" - tłumaczył. Dodawał, że wcześniej zadzwonił do siostry i zaśpiewał jej okazjonalną piosenkę. Na koniec skoczek opublikował w mediach społecznościowych fotografię dokumentującą jego taniec. "Niesamowity weekend, niesamowite warunki i doskonałe efekty. Duma z osiągnięcia 20 zwycięstw w Pucharze Świata! Teraz postaram się zdobyć 21." - napisał obok. W komentarzach głos zabrała jego siostra, Karoline Granerud, która podziękowała za oryginalny sposób uczczenia jej święta. Słaby weekend Polaków. Trener Thomas Thurnbichler przyznał się do błędu