Aleksander Zniszczoł od lat słynie z tego, że potrafi latać. W Planicy pokazał, że wciąż może poprawiać swoje wyniki. Szkoda tylko, że dalekie skoki nie dały mu wyższej lokaty. Ostatecznie skończył zawody na 17. pozycji. Żona mówiła naszemu skoczkowi. "Olek, żeby ci to jutro zagrali" - W końcu przekroczyłem 230 m i kiedy minąłem kreskę, pomyślałem: "Olek, dobrze jest!". Mogło być nawet dalej, bo spadłem z wysoka - mówił Zniszczoł. Choć rozmawiał z nami kilkanaście minut po rekordowym skoku, to wciąż mocno przeżywał to, co się wydarzyło. - Targają mną duże emocje, bo nie mogłem sobie wymarzyć lepszego końca sezonu, niż takiego, kiedy usłyszę piosenkę: "Planica". Żona mówiła: "Olek, żeby ci to jutro zagrali". "Dobra, zagrają" - opowiadał. Najlepszy sezon w karierze Aleksandra Zniszczoła Dla Zniszczoła to był życiowy sezon. Zgromadził 181 punktów, co dało mu 32. miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Od weekendu w Zakopanem niemal nie opuszczał "30". Do tej zimy przygotowywał się z kadrą B. - Za ten sezon wystawiłbym sobie piąteczkę, bo do szóstki jednak trochę brakuje. Dostałem solidnego kopa do pracy przed kolejnym sezonem. Czuję, że może być jeszcze lepiej. Wielkie podziękowania dla trenera Maćka Maciusiaka, bo przygotowywał mnie do tej zimy - podkreślił wiślanin. Można powiedzieć, że Zniszczoł został polskim królem Planicy. Na Letalnicy dalej od niego w naszej kadrze latał tylko Piotr Żyła, za to w sobotę na party dla ekip do Polaka ustawiały się kolejki po pyszności, jakie serwował. - Jest tu mój fan klub, grillowaliśmy i było super. To był najlepszy wyjazd w tym sezonie! - zakończył. Z Planicy - Tomasz Kalemba, Interia Sport