Dziennikarze rozpętali burzę. Wystarczyło jedno zdjęcie. Paweł Wąsek wyjaśnił, co się stało
Polscy dziennikarze rozpętali burzę przy okazji sobotniego konkursu Pucharu Świata w skokach narciarskich w Wiśle. Poszło o noty od sędziów dla Pawła Wąska i Domena Prevca. Na platformie X Jakub Balcerski wrzucił zdjęcie z porównaniem lądowania obu zawodników i oceny od sędziów. W internecie od razu pojawiły się teksty o skandalu i o tym, że sędziowie "okradli" Polaka. Interweniował nawet jeden z arbitrów. Sytuację wyjaśnił sam Wąsek.

W skrócie
- Kontrowersje wokół ocen sędziowskich podczas konkursu skoków narciarskich w Wiśle wywołały burzliwą dyskusję wśród dziennikarzy i internautów.
- Paweł Wąsek sam zabrał głos, przyznając, że błędy przy lądowaniu były po jego stronie i nie czuje się pokrzywdzony.
- Trener kadry i sam zawodnik podkreślili, że mimo trudności, Wąsek zyskuje pewność siebie, a jego wyniki w Wiśle są powodem do umiarkowanego optymizmu.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
W sobotnim konkursie Słoweniec Domen Prevc w pierwszej serii przeskoczył Skocznię im. Adama Małysza w Wiśle (HS 134), uzyskując 136 metrów. Lądowanie nie było piękne, ale od sędziów otrzymał 53 pkt. za styl. Amerykanin Matt Laue rzeczywiście przesadził, bo przyznał 19,0 pkt. Poza tym było trzy razy 17,5 pkt. i raz 18,0 pkt.
Wcześniej w tej serii skakał Paweł Wąsek. Polak źle wykończył skok i w sumie otrzymał 48 pkt. za styl. Punktu zabrakło mu do awansu do drugiej serii. Zaważyły na tym noty od 15,5 - 16,5 pkt.
Paweł Wąsek zabrał głos po burzy: nie czuję się pokrzywdzony, to był mój błąd
Jakub Balcerski wrzucił na platformie X porównanie obu skoków z komentarzem "żenada".
Nikt z polskiego obozu nie miał jednak pretensji i nie podnosił rabanu w tej sprawie. W internecie jednak padły słowa o skandalu i o tym, że sędziowie "okradli" naszego skoczka. Głos w sprawie not sędziów zabrał sam Wąsek, który miał być najbardziej poszkodowanym.
Nie czuję się pokrzywdzony notami sędziowskimi. Walczyłem o metry i źle podszedłem do lądowania. Wylądowałem za bardzo z tyłu i na prawej nodze. Nie utrzymałem tego wszystkiego. To był mój błąd
Zresztą polski arbiter Kazimierz Bafia podszedł do nas i tłumaczył, że nie można porównywać obu lądowań. Wszystko dlatego, że Prevc przeskakiwał skocznię, a Wąsek lądował na 122. metrze. I choćby z tego względu trzeba było inaczej potraktować noty. Sędziowie Polakowi za lądowanie odjęli od 1,5 do 2,5 pkt. plus niektórzy za odjazd nawet jeden punkt. W przypadku Prevca sędziowie odjęli za lądowanie 1,0 - 2,0 pkt. Za odjazd tylko jeden arbiter odjął 0,5 pkt. Reszta nie dopatrzyła się błędów.
Maciej Maciusiak klął, a Paweł Wąsek walczył o przetrwanie
W niedzielę nasz skoczek znowu miał problemy, a kamery uchwyciły, jak Maciej Maciusiak, trener naszej kadry, przeklął.
- To są emocje. Widziałem to zbliżenie na mnie, kiedy sobie zakląłem. Chodziło o wykończenie skoku i telemark Pawła. On potrafi bardzo ładnie lądować, a to był drugi konkurs z rzędu, w którym miał problemy. Gdyby w sobotę dobrze wylądował, to byłby w okolicach 20. miejsca, a tak zabrakło go w "30". Tyle ważą noty. W niedzielę przez ten błąd mogło się skończyć podobnie - komentował trener kadry.
Jak się okazuje, przyczyna złego lądowania w niedzielę była zupełnie inna.
W pierwszej serii przy lądowaniu wypięło mi się tylne wiązanie. Miałem zatem wiele problemów z telemarkiem. I straciłem wiele punktów. Szkoda. Takie rzeczy trzeba przypilnować i do samego końca utrzymywać pełną koncentrację
Wąsek odzyskuje pewność siebie
Wąsek, choć nie awansował do serii finałowej w sobotnim konkursie, to jednak w Wiśle zyskał dużo pewności siebie. Oddał kilka skoków, po których lądował w "20". Raz nawet był blisko "10" w jednej z serii treningowych.
Weekend w Wiśle zakończył 25. miejscem. To jego najlepsza lokata w tym sezonie. Szału nie ma, ale widać, że praca skoczka z Ustronia idzie w dobrą stronę.
- Moje skoki od strony technicznej jeszcze nie wyglądały idealnie, ale na pewno zrobiłem krok do przodu w porównaniu do Skandynawii. Zyskałem wiele pewności siebie. Nawet, jak psułem skoki na progu, to jednak leciałem. Czułem, że mam podparcie w powietrzu. Tego mi brakowało w pierwszych konkursach - powiedział Wąsek.
Zobacz również:













