Przed skoczkami narciarskimi weekend rywalizacji na "mamucie". Puchar Świata zawita do Oberstdorfu. Choć ekipy udają się powoli do Niemiec, dopiero na kilka dni przed pierwszym konkursem organizatorzy imprezy dostali zielone światło. Niekorzystna aura opóźniła przygotowania obiektu. Na szczęście działacze poradzili sobie z deszczem i dodatnimi temperaturami. "Czapki z głów, wymagało to dużo pracy ręcznej" - oznajmił delegat techniczny FIS Andreas Bauer. Pogoda storpedowała pierwszy dzień zawodów i wymusiła spore zmiany na organizatorach, ale już podczas piątkowych treningów warunki na skoczni były zdecydowanie lepsze. Groźny upadek na skoczni, błysk Zniszczoła Na skoczni w Oberstdorfie oglądaliśmy czterech reprezentantów Polski. Jako pierwszy na rozbiegu zaprezentował się Kamil Stoch. Nasz mistrz olimpijski spisał się bardzo dobrze i osiągnął 198,5 metra, a skakał z "20" belki, czyli aż o osiem niżej niż rozpoczęto pierwszy trening. Bardzo słabo spisał się niestety Piotr Żyła, który wylądował ledwie na 155. metrze. Dawid Kubacki osiągnął 176 metrów, ale i to nie była odległość, która mogła wywoływać wielką radość skoczka z Szaflar. Zdecydowanie najlepiej z naszych zawodników zaprezentował się Aleksander Zniszczoł. Najmłodszy z Polaków skoczył 214,5 metra, co pozwoliło mu zająć siódme miejsce na pierwszym treningu. Najlepszy okazał się Domen Prevc, Słoweniec skoczył 227,5 metra. Fatalnie spisał się lider Pucharu Świata Stefan Kraft, który osiągnął ledwie 139 metrów i został sklasyfikowany na jednej z ostatnich pozycji. Już na początku treningu doszło do groźnie wyglądającego upadku. Czech Benedikt Holub tuż po wyjściu z progu zachwiał się i szybko spadł na zeskok, lądując jednak na dekoracjach, co spowodowało utratę równowagi. Na szczęści skoczek dość szybko się pozbierał i sam opuścił obietk. Petarda Aleksandra Zniszczoła Druga seria treningowa dla Polski rozpoczęła sie od dziwnej decyzji sędziów. Ci bowiem uznali, że po skoku Alexa Insama na 202,5 metra należy obniżyć belkę o dwa stopnie. Wydarzyło się to bezpośrednio przed próbą Kamila Stocha. Nasz mistrz dodatkowo nie wylosował na wietrznej loterii zbyt korzystnych warunków. To wszystko złożyło się na odległość ledwie 186,5 metra. Po Stochu przyszła kolej na Piotra Żyłę, który musiał szukać poprawy po pierwszej serii. Faktycznie udało się ją odnaleźć, ale czy na tyle, na ile by chciał? To już jest raczej wątpliwie. 196 metrów na nikim większego wrażenia nie robi. Gorzej od Żyły zaprezentował się Dawid Kubacki, który wprawdzie odległość miał lepszą, bo wylądował na 199 metrze, ale wiało mu mocno pod narty, co sprawiło, że plasował się za Kamilem Stochem. Najlepsze z polskiej strony czekało kibiców na końcu. Skok doskonały wykonał bowiem Aleksander Zniszczoł. Najmłodszy z naszych orłów wylądował na 225 metrze i objął prowadzenie. Tym nie nacieszył się zbyt długo, bo znów wyprzedził go Domen Prevc, który pofrunął na 237 metrów i ponownie wygrał trening. Jeszcze trakcie zawodów poznaliśmy skład naszej drużyny na konkurs duetów. Wystąpią w nich oczywiście Aleksander Zniszczoł oraz... Piotr Żyła. To decyzja przynajmniej zaskakująca, żeby nie powiedzieć mocno kontrowersyjna. W drugiej serri treningowej tę dwójkę dzieliło nieco ponad dwa punkty, a w pierwszym prawie 40, w tamtym przypadku na korzyść Stocha.