Teoretycznie sprawa jest wyjątkowo prosta - skoczek siada na belce, a następnie się z niej odpycha i rozpoczyna najazd w stronę progu. W rzeczywistości w skokach o wyniku potrafią decydować jednak nawet detale, więc rodzaj stosowanej belki także potrafi być całkiem istotny. W Engelbergu przez lata belka była ustawiona w taki sposób, że zawodnicy rozpoczynając skok musieli z niej niemal zeskakiwać, by znaleźć się w torach najazdowych. Z kolei w Bischofshofen belka jest na tyle gruba i sięgająca nisko, że Aleksandrowi Zniszczołowi zdarzyło się zahaczyć o nią butem. Według informacji przekazanych przez TVP Sport już wkrótce skoczkowie będą mogli się spodziewać, że na każdych zawodach Pucharu Świata nie będą zdani na wyposażenie posiadane przez lokalnego organizatora danych konkursów - na wszystkich obiektach będą stosowane identyczne belki. Cios dla Kubackiego i spółki? Mocna reakcja i ostrzeżenie Identyczne belki już od przyszłego sezonu? Temat ujednolicenia belek startowych na zawodach Pucharu Świata pojawił się podczas poniedziałkowej narady online komisji FIS do spraw obiektów. Na razie jest to jedynie sugestia i propozycja, ale wiosną ma być poddana głosowaniu i jeśli znajdzie wówczas dostateczne poparcie, wówczas kolejnej zimy na każdym konkursie zawodnicy będą skakać korzystając już z takich samych belek. Podczas narady pojawił się także temat budowy tzw. giant hill, czyli obiektów, które mają być większe niż zwykłe skocznie duże, ale mniejsze niż skocznie mamucie. Niewykluczone, że nowy rodzaj obiektu powstanie nie tylko w USA, jak mówiło się już wcześniej, ale także w Harrachovie. Niemiecki skoczek w ogniu krytyki. Hannawald: Jego skoki są do bani