Wielu twierdzi, że Kamil Stoch powinien już dawno zakończyć karierę. Najlepiej wtedy, kiedy był jeszcze w szczycie formy. Ciągle coś jednak stawało na przeszkodzie, bo zakładam, że gdyby wszystko ułożyło się tak, jak chciał nasz wielki skoczek, to już teraz byłby na sportowej emeryturze. Pierwszą doskonałą okazją był sezon 2020/2021. To była ostatnia tak bardzo udana zima Kamila Stocha. Tyle że to był sezon pandemiczny i trochę głupio byłoby kończyć przygodę ze skakaniem przed pustymi trybunami. Co dalej z karierą Kamila Stocha? Skoczek ogłasza decyzję. Klamka zapadła "O tym, że Kamil planuje zakończyć karierę, wiedziało tylko kilka osób" Tym bardziej że w na horyzoncie były zimowe igrzyska olimpijskie w Pekinie (2022) i ewentualnie mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym w Planicy (2023), czyli ukochanym miejscu państwa Stochów. Tam przecież zakwitła ich miłość. Stoch, choć już nie był tak regularny, to jednak potrafił się bardzo dobrze przygotować na obie imprezy. Z obu wrócił jednak bez medali, ale był bardzo blisko podium. Zarówno w Pekinie, jak i w Planicy zajmował czwarte i szóste miejsce. Pewnie gdyby w jednej z tych imprez zdobył medal, to byłby koniec kariery. Stoch jednak z roku na rok podejmował decyzję o przedłużeniu sportowego życia. I nawet już wyznaczył sobie zimę, po której rozstanie się z wielkim sportem. To miał być sezon 2023/2024. Wszystko było już zaplanowane, ale się popsuło. - Mieliśmy zaawansowane plany na dalsze życie. Tak. Byliśmy z tym pogodzeni. Ale o tym, że Kamil planuje zakończyć karierę, wiedziało tylko kilka osób. Przed sezonem podjęliśmy decyzję, że poprzednia zima będzie ostatnim sezonem dla Kamila. Dlatego w Zakopanem nagrywałam jego ostatni skok na Wielkiej Krokwi, który był najlepszy ze wszystkich, jakie wtedy oddał. Dlatego też tak często jeździłam w ubiegłym sezonie na konkursy Pucharu Świata. Byłam nawet w Lake Placid - mówiła Ewa Bilan-Stoch, żona naszego skoczka, w rozmowie z Interia Sport w listopadzie 2024 roku. O tym, że to miał być ostatni sezon Stocha, świadczyło jego zachowanie i symbole. Nasz wielki skoczek cieszył się każdym skokiem jak dziecko. Do tego przygotował kask, który nawiązywał do jego młodzieńczych lat. W tym wszystkim zabrakło tylko wyników i atmosfery w drużynie. Mimo tego Stoch wciąż chciał kończyć karierę. - Do końca sezonu dla nas było pewne, że to ostatnia zima Kamila. Co więcej, zaraz po sezonie przyszło auto na naszą podróż - opowiadała Ewa Bila-Stoch. Uwolnił się od Thomasa Thurnbichlera. Po sezonie Dawid Kubacki wypalił o Austriaku Nawet po zakończeniu sezonu w 2024 roku Stoch jeszcze nie wiedział ostatecznie, co zrobić. W końcu zdecydował się na indywidualne przygotowania i znowu pojawiły się symbole. Tymi byli Łukasz Kruczek, z którym odnosił pierwsze wielkie sukcesy, i Michal Doleżal, z którym odnosił ostatnie sukcesy. Stoch był pełen nadziei, a jego zona zapowiadała, że ten projekt jest przewidziany na dwa lata. Wierzył w to, że znowu może być na szczycie. Uwolnił się od Thomasa Thurnbichlera, bo dostrzegł, że ta współpraca niewiele daje. Wszystko było dogadane, ale niestety nic nie działało tak, jak powinno. O działaniach Austriaka wobec Stocha Dawid Kubacki mówił, że to "zbrodnia". Sam Stoch nie chciał mówić przy okazji zakończenia sezonu o działaniach Thurnbichlera. Podkreślał, że też wiele się od niego nauczył. Niechęć szkoleniowca do naszego najlepszego skoczka w historii była jednak widoczna. Zresztą Austriak dał temu wyraz, nie zabierając Stocha na mistrzostwa świata w Trondheim, które miały być dla niego pożegnaniem z imprezą. Doleżal, który - choć był trenerem Stocha - nie miał prawa wejścia na wieżę trenerską, zdarzało się też, że nie otrzymywał nagrań skoków swojego zawodnika, by móc na bieżąco reagować na to, co robi Stoch na skoczni. Obaj działali zatem nieco po omacku. Korekty mogli wdrażać, ale z opóźnieniem. To nie sprzyjało dobremu skakaniu. Mimo tego Stoch, dzięki swojemu wielkiemu doświadczeniu, zanotował udaną końcówkę zimy. Mocno zbliżył się do światowej czołówki, co napawa optymizmem przed najbliższą, ostatnią zimą wielkiego mistrza. A przecież przed nami zimowe igrzyska. I jeszcze może to być piękne zakończenie kariery Stocha. Kończy się pewna epoka w polskich skokach. Dzięki temu, że Stoch ogłosił swoją decyzją już teraz, nie będzie niedomówień. Teraz wszyscy razem ruszymy ze Stochem w jego ostatnią sportową drogę. Każdy konkurs z jego udziałem powinien być dla nas wielkim świętem. Działacze z kolei już powinni myśleć, jak godnie pożegnać ikonę polskiego sportu, bo na to zasługuje.