Anders Fannemel ma na swoim koncie dwa medale drużynowych mistrzostw świata, w tym złoto wywalczone w 2015 roku w Falun, drużynowe mistrzostwo świata w lotach oraz trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni. 31-latek do tego dorobku dołożył cztery pucharowe zwycięstwa, a w sumie 12-krotnie stawał na podium. Przez dwa lata był także rekordzistą w długości skoku (251,5 m). Anders Fannemel i jego walka o powrót Kariera Fannemela załamała się w lipcu 2019 roku, kiedy to podczas treningu przed startem Letniego Grand Prix w Wiśle upadł, zrywając więzadło w kolanie i uszkadzając łąkątkę. Od tego momentu ma problem z powrotem do światowej czołówki i był już o krok od zakończenia kariery. Rozważał nawet ogłoszenie rozbratu ze skakaniem już na początku stycznia, jednak za sprawą dobrych występów w Pucharze Kontynentalnym otrzymał powołanie na Turniej Czterech Skoczni i zmienił plany. 31-latek ponownie wystartował w konkursach Pucharze Świata, a jego droga powrotu do światowej czołówki była wyboista. Jak przekazał Portal Sportowy Onet, zawodnik długo walczył o przyznanie zasiłku chorobowego. - Dwa lata trwała walka z systemem, żeby przyznali coś, co zwyczajnie mi przysługiwało - przyznał. Wcześniej norweskie media donosiły, że drużynowy mistrz świata z 2015 roku żył "poniżej granicy ubóstwa". Fannemel latem musiał zainwestować 10 tys. euro by opłacić sprzęt oraz treningi. Mimo problemów finansowych nie zamierza jednak rezygnować z walki o powrót na szczyt, chociaż w rozmowie z Przegląd Sportowy Onet przeprowadzonej podczas Turnieju Czterech Skoczni wyznał, że poważnie myślał o zakończeniu kariery - Zdarzały się dni, kiedy myślałem o tym, by zająć się czymś innym - przyznał. - Zastanawiałem się nad tym, że skoro nie potrafię wrócić na ten najwyższy poziom, może dobrze będzie znaleźć inne zajęcie - dodał. Norweg wciąż jednak nie traci nadziei, że jeszcze w tym sezonie nawiąże rywalizację z najlepszymi.