Halvor Egner Granerud jak na razie w tym sezonie nie należy do światowej czołówki. Norweg po świetnym poprzednim roku rywalizacji wyraźnie obniżył poziom, co sprawia, że po pierwszej części sezonu ubiegłoroczny tryumfator Turnieju Czterech Skoczni plasuje się dopiero na 13. miejscu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Świetne informacje od norweskiego skoczka. Na to czekali wszyscy kibice Do zmagań w tej prestiżowej rywalizacji w tym roku z pewnością nie podchodził więc w roli faworyta. Pojawiały się jednak głosy, że może odegrać w tym roku rolę czarnego konia, choć w przypadku obrońcy tytułu brzmi to nieco nieprawdopodobnie. Występ w kwalifikacjach sprawiał, że Norweg miał prawo myśleć o znalezieniu się przynajmniej w czołowej dziesiątce zawodów. Zajął w nich bowiem 16. lokatę. Dramat Graneruda. Rok temu zwycięstwo, dziś wielka katastrofa Taki wynik sprawił, że w pierwszym konkursie trwającego już Turnieju Czterech Skoczni w parze Granerud mierzył się z Giovannim Bresadolą. Włoch osiągnął odległość 106,5 metra i mogło wydawać się, że wyprzedzenie go będzie dla Graneruda jedynie prostą formalnością. Nic bardziej mylnego. Kryzys w kadrze, a teraz takie wieści z Polski. "Sytuacja jest dynamiczna" Ubiegłoroczny zwycięzca osiągnął jednak metr mniej i po chwili oczekiwania zobaczył "wyrok". Granerud przegrał swoją rywalizację w parze z Włochem o niecałe trzy punkty i tym samym odpadł z rywalizacji w konkursie, a w konsekwencji także nie będzie miał szansy obronić tytułu, który zdobył przed rokiem. Dla Graneruda to nie pierwsza taka sytuacja w karierze, gdy przegrywa w kompletnie nieoczekiwanym momencie. Wystarczy przypomnieć czasy gdy Norweg niesamowicie męczył się na rozbiegu Wielkiej Krokwi w Zakopanem i nie był w stanie osiągać dobrych wyników w Polsce. Pozostaje więc czekać, jakie będą dalsze losy Graneruda w TCS i decyzje sztabu szkoleniowego Norwegii.