Dawid Kubacki w prologu skoczył 125 metrów, ale końcowej fazie lotu musiał się ratować przed upadkiem. Wykonał zatem w powietrzu ruch rękami i do tego spadł z wysokiego pułapu na dwie nogi. Efekt? Otrzymał najgorsze noty w stawce 47 zawodników. Za styl otrzymał zaledwie 42,5 pkt., podczas gdy Norweg Johann Andre Forfang i Kamil Stoch dostali w sumie 54,5 pkt. Kubacki od trzech sędziów otrzymał noty 14,0 pkt, a od dwóch 14,5 pkt. Piotr Żyła nie może skakać. Problemy zaczęły się kilka lat temu. "Puchło i bolało" Najwyższe noty Polakowi dali Kazimierz Bafia i Niemiec Werner Hellauer. Ten pierwszy był jednak jedynym, który za lądowanie odjął 4,0 pkt. Czterech pozostałych sędziów odjęło po 4,5 pkt. Czterech z pięciu sędziów odjęło też Kubackiemu po 1,5 pkt. za fazę lotu. Do jego odjazdu nikt nie miał zastrzeżeń. FIS stawia na piękno w skokach. Sędziowie będą karać zawodników Sam Kubacki wcale nie protestował. Przyjął bez problemu noty, jakie otrzymał od sędziów. - Na pewno nie padłem ofiarą nowych przepisów sędziowskich. To nie było lądowanie, które zasługiwałoby na wyższe noty. Nie było żadnego telemarku, a raczej akrobacje. Była też korba rękami. Lądowanie było na dwie nogi. Było za co ujmować punktów. Kazek nam tłumaczył, że jak się tak skoczy, to lepiej na dwie nogi. To jednak dzisiaj nie było możliwe. Nie z takimi akrobacjami - powiedział Kubacki w rozmowie z Interia Sport. Zmiany, jakie zaszły w czasie Letniego Grand Prix popiera Thomas Thurnbichler, trener polskiej kadry skoczków narciarskich. - Moim zdaniem zbyt słabo nagradzane było to, jeśli ktoś rzeczywiście wykonał czarujący telemark. W ostatnich latach wiele razy widziałem, że jeśli ktoś daleko skakał, ale nie wykonywał dobrego telemarku, to jednak otrzymywał bardzo wysokie noty. Nie miało właściwie znaczenia nawet to, jeśli ktoś przeskakiwał skocznię i przysiadał przy lądowaniu - przyznał Austriak. Zapytany o to, czy Kubacki w czasie prologu otrzymał adekwatne noty do tego, jak lądował, odparł: - Moim zdaniem za to lądowanie Dawida - według nowych reguł - adekwatne byłoby przyznanie "15". Sam skok nie był zły w wykonaniu Dawida. Miał jednak bardzo trudne warunki, bo wiało mocno w plecy. Podszedł w nich zbyt ambitnie i na końcu poszedł zbyt mocno. Omal nie zakończyło się to upadkiem. - Na razie to jest faza testów, która będzie trwała przez całe Letnie Grand Prix. Potem pojedziemy na kursy do Garmisch-Partenkirchen i wtedy zapadnie decyzja, jak będziemy działać zimą. FIS miała już dość, że ktoś skakał daleko, ale na dwie nogi i dostawał noty po 18,5 pkt. Zdarzały się naprawdę przegięcia. Teraz ten, kto wyląduje ładniej, będzie miał większą przewagę nad tym, kto skoczył daleko, ale bez telemarku - tłumaczył polski sędzia. Z Wisły - Tomasz Kalemba, Interia Sport